Sztuka 
 
Kabaret
Arty
Czasami mówiąc o tym co się dzieje na scenie politycznej używamy określenia „kabaret”. To porównanie państwa w sensie władz, nie jest nowe. Do klasyki doskonałego wielopoziomowego i mistrzowsko dopracowanego tego porównania należy niewątpliwie film „Cabaret”.

Film mógł umknąć młodszemu pokoleniu, bo doskonale ukrywa się w kinie starszego pokolenia. Tego pokolenia które nie rozumie współczesnego świata. Świata, którego i my do końca jeszcze nie rozumiemy. Warto jednak po niego sięgnąć, ze względu na doskonałą formę i całkiem współczesną – treść.

Pierwsza scena zaprasza nas w podwoje kabaretu. Miejsca w którym wszystko jest piękne i wszyscy są szczęśliwi, gazu na zewnątrz niepogoda. Ale zaprasza tylko na chwilę, na czas przedstawienia, które przecież kosztuje. Ale przedstawienia w którym są zasady które można łamać i wobec których widzowie czyją się tacy doskonali i piękni. Przedstawiania które każde dziwactwo pokazuje jako zaletę. Przedstawienia które pokazuje piękno tego co nasz otacza a co nie jest cukierkowo piękne. Lecz film nie jest przedstawieniem kabaretowym, choć scena kabaretu przeplata się przez cały film, opowiadający o młodym człowieku który przyjeżdża do Berlina na początku lat trzydziestych i poznaje młodą piosenkarkę kabaretową. Temat – po prostu banał. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi w obcym mieście i obcym świecie. Jednak to co czynie Kabaret arcydziełem, to umiejętność pokazania jak wielkie problemy narodowa wpływają na zmiany polityczne i społeczne. To mistrzowsko oddany przekaz obserwacji młodego człowieka, w którego życie wplatają się pojedyncze drobne wydarzenia uświadamiające mu, że świat, jego świat, zmierza z kierunku katastrowy. Ale tym czasem trwa życie. Trwa kabaret, w którym zapominamy o troskach. Bo przecież wszystko jest pięknie.

Ale także wątek miłosny pokazany jest z doskonałym artyzmem. Młody niedoświadczony anglik, z rozbuchaną amerykanką, demonstrującą swoje wyzwolenie opowiedziane w klimacie końca beztroskiej epoki. Dziewczyną która dla niego rzuca dotychczasowego faceta. Jedna nieistotna przygoda, dla drugiej również nieistotnej. Jakże łatwo byłoby popaść w pornografię. Tymczasem ich związek aż kipi romantyzmem, który po prostu przydarza się , jako coś naturalnego, dwojgu ludziom – tak bardzo różnym, że to nie może się przecież w ogóle dziać. Bo co się może dziać między doktorantem filozofii i dziewczyną z kabaretu?

Lecz mimo różnic miedzy dwojgiem ludzi dzieje się coś, co w szerszej skali nie chce się dziać zastępowane przez waśnie i szukanie różnic. Różnic miedzy narodami, ale przede wszystkim różnic między oni i my. Oni, ci małostkowi, głupi i biedni – widziani na scenie wydarzeń, ale skrycie podziwiani, za swą barwność, i my – siedzący wygodnie i śmiejący się. Mądrzy i mający odpowiedź na każde pytanie. A, że odpowiedź jest prosta, bo dostosowana do naszego umysłu, pokazuje się nam w zwierciadle kabaretu. Kabaretu prowadzonego przez błazna – alter-ego naszego drodzy widzowie sumienia. Błazna który nawet okrucieństwo widzi jako coś zabawnego i nieistotnego, skupiającego się na chwilowych radościach z poznawania ciekawostek. Aż nie można uwierzyć, że film został nakręcony w 1972 roku.

A tymczasem kabaret bawi nas tym co chcemy widzieć, a co możemy chcieć widzieć jeśli bawią nas kobiece zabawy w błocie. Bawi nas tak jak ten film, doskonałością choreografii przygotowanej przez Boba Fosse, jednego z najbardziej znanych choreografów lat siedemdziesiątych i z piosenkami które na stałe weszły do kanonu piosenki aktorskiej.

Ale czy film mający już niemal 45 lat, niemal pięćdziesięcioletni, nie będzie trącił „myszką”? Oczywiście, że będzie. Bo i trącił w czasie kiedy wchodził na ekrany, bo lata trzydzieste są to tak doskonale oddane jakby film powstawał w tamtych czasach. Wrażenie to jest dodatkowo spotęgowane początkowo naiwnym potraktowaniem przemian narodowo społecznych które doprowadziły do drugiej wojny światowej.

Po tym co napisałem, czytelnik może mieć wrażenie, że Kabaret to ogromnie skomplikowane dzieło, równie łatwe w przyjęciu jak Ulisses1. Tymczasem Kabaret ogląda się lekko. Jak kabaret. Jak wesołą opowieść z innego czasu i z odległego świata. Czy jednak świat ludzi którzy nie potrafią się przeciwstawić dopóki nie jest zbyt późno, nie jest naszym światem?

Czy to nie zdarza się cały czas.

Kabaret….

Wejdzcie do kabaretu, a znajdziecie wiele więcej treści...


1
 Swoją drogą naprawdę dobra książka
 
Opinie
 
Facebook
 
  
26869 wyświetleń

numer 8/2016
2016-08-01

Od redakcji
Dla młodszych
Felieton
Fizyka
Literatura
Matematyka
Psychologia
Rozmaitości
Sztuka
Sztuka życia
Wakacje

nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net