Gdy powstawały pierwsze szkoły powszechne zapotrzebowanie na wykształcenie było niewielkie. Jednak szeroki dostęp do edukacji pozwolił przede wszystkim na odnalezienie znacznie większej liczby jednostek wybitnych które mogły rozpocząć rozwój nauki i techniki na szerszą skalę..
Tymczasem obserwując zmiany programu nauczania w Polsce w ciągu ostatnich 40-tu lat, trudno nie odnieść wrażenia, że celem współczesnej szkoły jest wcale nie jest przygotowanie kadr dla nauki, lecz przygotowanie obywateli który będą mogli się odnaleźć we współczesnym świecie. Będą mogli znaleźć pracę w przemyśle usługach czy handlu, lecz nie będą próbowali otaczającego nas świata za bardzo zmienić.
Czy to źle? Cóż. Na pewno takich obywateli każde społeczeństwo potrzebuje dość sporo, jednak mechanizm wyławiania i rozwijania zdolności w zasadzie nie działa. Główna wymówka jest oczywiście brak pieniędzy na koła zainteresowań czy dodatkowe kształcenie w kierunku zainteresowań czy zdolności. Tu musimy się rozwijać sami albo trzeba się poddać.
Może się to wydać dziwne, ale za czasów komunizmu wyglądało to lepiej. Nie można było wtedy głosić w szkole pewnych poglądów1, jednak zajęcia kółek zainteresowań odbywały się w niemal każdej szkole, choć tylko te lepsze dawały możliwość pracy w dobrze wyposażonym szkolnym laboratorium fizycznym lub chemicznym. Istniały kluby modelarskie i krótkofalarskie w których można było rozwijać się technicznie i wielu późniejszych konstruktorów i naukowców zaczynało właśnie w takich miejscach.
Obecnie mimo znacznie większego znaczenia techniki, przedmioty naukowe w szkole są wciąż ograniczane, czy to poprzez zmniejszenie liczby godzin, czy też poprzez obniżenie znaczenia przedmiotów poprzez zniesienie obowiązkowych egzaminów. Dobrym pretekstem jest także zamiana przedmiotów uważanych za zupełnie nieistotne (jak fizyka, chemia czy biologia) na rzecz przedmiotów wychowawczych – bo taką role przejmuje w dzisiejszej szkole historia i literatura (zwana potocznie językiem polskim), a przynajmniej tak przedstawiane jest wyjaśnienie zmian w programach nauczania. Także religia w szkole zajmuje czas wypierając inne przedmioty.
Nie mam nic przeciw temu, by szkoła kształtowała świadomość obywatela ucząc go w duchu religijnej tradycji i patriotyzmu (przynajmniej na tyle na ile te dwie idee dają się pogodzić bez przesadnych kompromisów). Jednak odbywa się to kosztem rozumienia otaczającego nas świata. Rozumienia które jest niezbędne by się w tym świecie odnaleźć i koniczne by go zmieniać na lepsze.
Jednak nie to jest najbardziej istotne. Istotne jest to, byśmy wszyscy wierzyli, że jesteśmy dobrzy i porządni, bez względu na to co będziemy musieli robić. I najważniejsze – musimy wierzyć, że sukces jest zły. Sukces jest podejrzany. Sukces zawsze wynika ze złych i podstępnych działań i należy do piętnować. Czy nie tym jest ciągłe wychwalanie powstań które upadały. I czy nie w szkole uczymy się braku zaufania i niechęci wobec tych którzy dobrze się uczą? Choć na szczęście, akurat to nie występuje we wszystkich szkołach.
To szkoła zaplanowana jako szkoła kształcąca społeczność która jest pod zaborem.
Tylko pytanie „czyim ?”, a właściwie „jakiej władzy?”. Czy jest to zabór wewnętrzny? Tak zwana „grupa trzymająca władzę”, od lat ta sama, w równie prosty sposób manipulująca nami jak i teatrem władzy, czy może na tym właśnie polegają sojusze ze społecznościami które są silniejsze. Taki hołd wiernopoddańczy, redukujący władnych obywateli do pełnych kompleksów, ale honorowych sług.
Ale z drugiej strony, czy jesteśmy dość silni, by wałczyć rezygnując z nagrody codziennego komfortu. Bo spokój ma swoją cenę, którą jest rezygnacja z aspiracji by rozumieć. Bo po co rozumieć skoro wystarczy wierzyć. Tak jest znacznie łatwiej, a rezultat jest przecież taki sam.
Oczywiście są tacy, którzy mimo szerokiej oferty edukacyjnej która potrafi nas przytłoczyć, rozwijają się w kierunku rozumienia i odczuwania, a nie tylko zdolności zawodowych, które zawsze na pewnym poziomie – są mechaniczne i redukują nas do automatu.
Lecz jeśli szkole się to nie uda, zawsze można liczyć na szarą rzeczywistość.
Czas żelaznej kurtyny minął bezpowrotnie. Obecnie każdy ma szeroki dostęp do niemal całej wiedzy dostępnej ludzkości. Jednak by po nią sięgnąć potrzebujemy czegoś więcej niż świadomości pogodzonego z losem niewolnika. Potrzebujemy rozwijać naturalną ciekawość świata pozwalając go zrozumieć.
Tylko czy doczekamy się reformy która będzie miała taki cel.