Czy współczesna nauka predestynuje do roli nowej religii? Biorąc pod uwagę prasowe doniesienia na temat nowych odkryć można mieć takie wrażenie. Tym bardziej, że w trakcie nauki szkolnej musimy wierzyć, a przynajmniej powtarzać jej prawdy wiary.
Doniesienia naukowe dotyczące otaczającego nas świata musimy przyjmować na wiarę, bo dotarcie do źródeł informacji i samodzielne prześledzenie rozumowanie naukowców jest dla przeciętnego członka społeczeństwa - niewykonalne, nie mówiąc już o powtórzeniu badań i samodzielnym zinterpretowaniu wyników. Współczesna nauka jest zbyt złożona i wymaga ogromnej wiedzy oraz powszechnie niedostępnych środków technicznych by było to możliwe, a wyniki badań często muszą być interpretowane i upraszczane, by były dla nas dostępne. Co więcej, by przyciągnąć naszą uwagę dziennikarze ubierają doniesienia naukowe w proste hasła często przeinaczając ich treść lub dopuszczając się rażącej nadinterpretacji. Szczególnie celują w tym gazety codzienne, które pokazują odkrycia naukowe jako zwroty w historii ludzkości lub co najmniej – kamienie milowe.
Dotyczy to głównie wiedzy czystej – czyli takiej która nie ma (na razie) zastosowania praktycznego a jedynie przesuwa granice naszego rozumienia otaczającego nas świata. Dlatego trudno w było prasie znaleźć coś więcej na temat odkrycia cząstki Higgsa, mimo, że pole Higgsa któremu według teorii wszystkie cząstki zawdzięczają masę musi być bardzo powszechne, skoro nadaje masę wszystkim cząstką we wszechświecie. Jaki był więc problem z jego wykryciem? Cóż, wyjaśnienie wymaga albo kolosalnych uproszczeń albo znajomości nieco głębszych podstaw mechaniki kwantowej wraz z odpowiednim aparatem matematycznym zawierającym przynajmniej teorię równań różniczkowych funkcji zespolonej. Już widzę reakcję redaktora naczelnego jakiegoś talbloidu na widok artykułu który choćby pobieżnie wyjaśniłby o co w tym chodzi.
Czy więc pozostaje nam wiara? I tak i nie. Jeśli nie chcemy drążyć tematu, a jedynie potrzebujemy informacji o tym co ważnego wydarzyło się w nauce – musimy zaufać autorytetom i uwierzyć, że tak jest. Jednak w odróżnieniu od wiary w rozumieniu religijnym, informacje te można sprawdzić i prześledzić cały proces odkrywania tej czy innej prawdy którą znamy z mediów. Co więcej nauka zakłada jawność nie tylko wyników, ale i sposobu ich uzyskania, i wiele z materiałów źródłowych dotyczących obserwacji dokonywanych w laboratoriach – jest dostępnych w Internecie, a nawet jeśli dostępne nie są, to można o nie poprosić i większość (przynajmniej większość z tych które nie mają obecnie zastosowania wojskowego) – dostaniemy bez problemu.
Dotyczy to nawet takich informacji na których bazują różnego typu diety i zalecenia żywieniowe, choć tu odpowiednio głęboko drążąc temat możemy dojść do diametralnie różnych wniosków. Nie oznacza to bynajmniej sprzeczności nauki lecz tego, że jej wyniki często wykorzystywane są tendencyjnie. Masło nie jest zdrowe bo zawiera cholesterol, a margaryna go nie zawiera. Choć z drugiej strony pasta do butów też nie, a nikt nie namawia by nią smarować kanapki. Są w końcu jakieś granice tendencyjnego wybierania wyników badań.
I chyba dlatego naukowcy jawią się przeciętnemu obywatelowi jako kast dziwacznych kapłanów, którzy w swych świątyniach wróżą z fusów, śladów jonizacji i interferogramów czy co tam obecnie stosuje się zamiast szklanej kuli. Jest to jednak obraz całkowicie błędny. O ile wśród kapłanów panuje swego rodzaju solidarność wymagające by przestawiane prawdy były spójne, o tyle wśród naukowców panuje powszechna podejrzliwość. Doświadczenia są powtarzane w różnych laboratoriach. Wyniki interpretują różni naukowcy próbujący dołożyć coś od siebie, lub inaczej wyjaśnić badane zjawisko. I dopiero to co większość, nawet niechętnie, będzie musiała uznać za prawdziwe – trafia do modelu standardowego. To dlatego doniesienia prasowe zazwyczaj dotyczą wyników które otrzymano nieco wcześniej. Chyba że chodzi o jakiś palący temat w stylu zimnej fuzji.
Jeśli chcemy zrozumieć jak to działa, warto sięgnąć po powieść Stanisława Lema „Głos Pana”, której bohater przezuje wyniki badań tajemniczego sygnału konfrontując je z sensacyjnymi doniesieniami prasowymi.
A jeśli chcemy samodzielnie sprawdzić wyniki badań – musimy się wysilić. Może się to okazać trudne, ale warte wysiłku nie tylko jako rodzaj rozrywki ale przede wszystkim jako sposób na życie i na ciekawą pracę. Jeśli nam na tym nie zależy, to warto pamiętać, że prawdy nauki, nawet jeśli są nazywane teoriami, są oglądane ze wszystkich stron i sprawdzane przez wielu specjalistów starających się zostawić coś po sobie, a jeśli nie mogą – to przynajmniej nie pozwolić na to innym. I to właśnie ta zawodowa zazdrość doskonale się sprawdza przy weryfikowaniu nowych teorii naukowych.
Trudność w samodzielnej weryfikacji często prowadzi do sceptycznego podejścia do wszelkich nowinek naukowych, w które nie chcemy wierzyć. Łatwiej i chętniej wierzymy w spiski które wydają się logiczne, przynajmniej na bardzo podstawowym poziomie rozumienia świata, niż w wyniki badań które, także wierząc teoriom spiskowym – są tworzone by nami sterować. Ponadto zarzuca się im, że są tylko teoriami, myląc potoczne znaczenie tego słowa z naukowym. Bo potocznie – teoria to coś rodzaju hipotezy, podczas gdy w nauce – teoria wymaga zawsze solidnego dowodu i musi być powtarzalnie sprawdzalna.
A jeśli mimo to nie wierzymy, zawsze możemy do środowiska naukowego po prostu dołączyć i sprawdzić wszystko jeszcze raz samodzielnie.