Polityka 
 
Układ sił
Arty


Układ sił z jakimi mamy do czynienia obecnie w naszym społeczeństwie jest dość interesujący i warto poświęcić mu odrobinę refleksji. Wymaga to niestety pewnego dystansu i rezygnacji z emocji.

Obecnie w Polsce mamy do czynienia z bardzo silną polaryzacją poglądów, która weszła na poziom iście religijny. Zauważmy, że nie ma obecnie zwolenników takich czy innych działań, są natomiast zwolennicy jednej z dwóch stron: obecnego większościowego rządu z jego zaletami i wadami (w tym lekka paranoją), oraz zwolennicy opozycji, którzy widzą po stronie rządowej tylko wady i którzy z nastawienia są „na nie” wobec każdej inicjatywy wzmiankowanego rządu. Każda strona ma swoje za uszami, ale w końcu nie można wymagać by ludzie byli idealni. Znaczy wymagać można, a nawet można wierzyć, jak pokazuje praktyka dnia codziennego, bo zamiast rzetelnej analizy argumentów którejkolwiek stron, mamy prostą klasyfikację na oczywiste dobro i oczywiste zło. Zdarzają się co prawda od czasu do czasy specjaliści którzy powiedzą coś sensownego, ale zazwyczaj ich zdanie, jeśli się już wybije, jest przekontrastowywane i zawłaszczane przez jedną ze stron, dzięki czemu osoba ta w mniemaniu jednej ze stron tak podzielonej opinii społecznej od razu klasyfikowana jest w gronie oszołomów.

Co do tego – kto chce dobra Polski, także zdania są podzielone. I to, co ciekawe i stosunkowo nowe w naszej najnowszej historii, nie ma tu niezdecydowanych, choć powoli kiełkuje na razie stosunkowo nieliczna grupa cyników, która uważa, że nikt. Co ciekawe, bardzo ostra polaryzacja występuje także wśród autorów memów i żartów – choć to można przypisać także odkryciu, że ta forma przekazu jest bardzo sugestywna, więc zabrali się za nią profesjonaliści sprzedający swe usługi jednej ze stron. Tyle teoria spiskowa. Istotne jest to, że nie ma już podziału na dobre i złe decyzje. Nie ma głębszych rozważań dotyczących dotykowych konsekwencji. Są tylko dobrzy i źli. Dobrzy czyli nasi; źli – ci drudzy. A kategorie dobra i zła – nie podlegają dyskusji. I to jest największa tragedia tego konfliktu. Każda ze stron, ma misję i żadna nie może ustąpić. Bo ustąpienie – to poddanie się złu, a na to nie można sobie przecież pozwolić.

Linia podziału jest bardzo wyraźna i dzieli dwie strony które dotychczas nie wiedziały, że są w konflikcie. I że jest to konflikt polityczny, a więc nie mający nic wspólnego z kierunkiem rozwoju państwa i nie mający wpływu na naszą przyszłość. Jest tylko polityczny, a więc chodzi tylko o to żeby go wygrać. Nie oznacza to, że nie ma on wpływu na kształt państwa. Po prostu walczący się nim nie przejmują. Niestety, strony konfliktu nie zdają sobie sprawy, że są tylko wmanewrowane w rozgrywający się dookoła teatrzyk. Tymczasem plansza na której toczy się gra – to żywi ludzie. To my. I to my dajemy się w to wszystko wmanewrować. Chyba nawet nie mamy wyjścia, bo w tej zabawie można modyfikować reguły w trakcie gry. Reguły, według których poruszają się pionki. I to na tym polega zło. Ono nie jest po którejkolwiek stronie, ale jest sytuacja w której znaleźliśmy się wszyscy. Czy z tym złem można walczyć? Cóż, można próbować, ale wyjście na ulice jest tym co sprawia, że tylko wracamy do gry.

A może wystarczy włączyć się do gry na tych samych prawach, zmieniając reguły wedle własnej wygody i w kontrolowanych dziedzinach – na przykład przekraczając dozwolone prędkości. Bo to pozwala – poczuć się wolnym.

Całą sytuację komplikuje fakt, że do gry włączają się także instytucje które roszczą sobie prawo bo licencji na bycie dobrym, a nawet to arbitrażu – kto jest tym dobrym. I zamiast pilnować reguł ogólnych – tych które obowiązuję graczy – takich jak honor czy moralność, grają „do siebie” licząc na część stawki. To ryzykowna gra, bo przegrana – będzie oznaczała utratę reputacji i może właśnie dlatego gra staje się tak zacięta, co prowadzi do tym silniejszego różnicowania i do podziału na tych co wierzą w postulowane dogmaty i tych którzy zwykli prowadzić samodzielne rozważania.

I tu pojawia się prawdziwe niebezpieczeństwo – bo przeciwstawianie inteligencji – tłumu pewnego swej racji prowadzi do niemal pewnej klęski tej pierwszej, chociażby ze względu na mniejsza liczebność i ciągłe wątpliwości. A naród pozbawiony inteligencji – przestaje istnieć, pozbawiony możliwości dostosowania się do zmian zachodzących na świecie. Możemy oczywiście wierzyć, że nasza wiara nas zbawi - czy to wiara w jedynego Boga, który będzie nas chronił, czy też wiara w wielkość wodza, którego decyzje są mądre i słuszne. Niestety, współczesny świat jest na to za bardzo skomplikowany i stosunkowo łatwo opracowuje strategie pokonania populacji która ściśle kieruje się ogólnie znanym zbiorem zasad. Jedną z takich strategii jest na przykład terroryzm, który doskonale wykorzystuje postawę humanitarną i nieograniczony dostęp do informacji. To nie przypadek, że żaden atak terrorystyczny nie dotyczył na przykład Korei Północnej.

I tu warto sobie zadać pytania – komu ta cała sytuacja może służyć i czy właśnie to nie jest elementem, jeśli nie głównym wątkiem, tak chętnie wspominanej – wojny hybrydowej, której ulegamy stając po którejkolwiek stronie. Tylko jak można stać z boku widząc co się dzieje. Bo co innego można robić żeby ocalić wartości w które wierzymy i które nie podlegają negocjacjom. A w tym sporze, każda ze stron ma takie wartości. I każda ze stron na wyjaśnienie działania tej drugiej – oczywisty dla własnych wyznawców. Kto nie z nami – jest przeciwnikiem. W takiej sytuacji nie ma możliwości dialogu. Jest przemawianie i odezwy do swoich. Tylko, że tak prowadzi się bitwy a nie rozmowy pokojowe, a w bitwach, wygrywają ci, którzy na nie, nie przyszli.

Żeby było jasne – nie zachęcam do stania z boku i zachowań biernych. Zachęcam do refleksji i próby opracowania jakiejkolwiek strategii zanim będzie za późno.

 
Opinie
 
Facebook
 
  
30714 wyświetleń

numer 1/2017
2017-01-01

Od redakcji
Aktualności
Dla młodszych
Informatyka
Kącik poezji
Literatura
Polityka
Rozmaitości

nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net