Literatura 
 
Bliźniacze błędy
Violet
Laurie
W tym świecie każda ciąża jest bliźniacza. Jedno dziecko jest dobre, drugie złe. Gdy kończą szesnaście lat, trafiają do odpowiednich ośrodków. Jednak czasami zdarza się tak, że jedno z dzieci umiera przy porodzie lub niedługo po nim. I zaczyna się problem.

Budzi mnie jakiś dźwięk. To jeszcze nie pora karmienia, a na wypuszczenie mnie stąd też wciąż zbyt wcześnie. Wsłuchuję się w ciszę, kiedy drzwi nagle się otwierają i do karceru wpada światło.

– O proszę, znowu mają czarną owcę – słyszę.

– Kim jesteś?

– Czarną owcą – śmieje się. – Chodź, idziemy stąd.

Patrzę na niego jak na idiotę. Ma rudą, nieujarzmioną czuprynę i zielone, roześmiane oczy. Spotykamy się po raz pierwszy i mam mu tak po prostu zaufać? Głupi jest?

– No co? Myślisz, że nie wiem, jak to jest? W tym kraju wszystkie ciąże są bliźniacze. Jedno z dzieci jest dobre, drugie złe. Gdy kończą szesnaście lat, trafiają do jednego z ośrodków, które mają ich przygotować do dorosłego życia. Ale... – robi teatralną przerwę. – Skąd mają wiedzieć, gdzie umieścić dziecko, jeśli bliźniak zmarł przy porodzie? Wyboru dokonuje przypadek. Nie czujesz się tu nie na miejscu?

Odwracam wzrok od rudzielca na odrapaną ścianę, której koloru nie widać pomimo światła padającego z korytarza. Ma cholerną rację. Od początku było mi tu źle. Nie pasowałam, a wszystko z powodu decyzji, na którą nie miałam wpływu.

Moja siostra urodziła się martwa, przez co rząd nie wiedział, do którego ośrodka mnie wysłać. Do któregoś musiałam trafić, nie ma wyjątków. I zaczęło się piekło.

To jedna wielka pomyłka. Trafiłam do samych aniołków. Sama nie jestem degeneratką, ale to już przegięcie. Niczego nie mogę zrobić po swojemu, bo za każdym razem trafiam do karceru. Nie można mnie też przenieść. Ośrodek jest odizolowany, to, co dzieje się w środku, nie jest dopuszczane do wiadomości publicznej. Coś takiego zachwiałoby zaufaniem do rządu. Mnie pozostało się dostosować, a każdy bunt karano tygodniami o chlebie i wodzie w karcerze. Miałam przerąbane.

– Ty też jesteś jak ja? – pytam ostrożnie.

– Mój brat zmarł, gdy mieliśmy trzy miesiące – odpowiada. – Chodź, nie mamy za wiele czasu. Potem ci wszystko wyjaśnię.

Waham się jeszcze przez chwilę, po czym wstaję niezgrabnie. Jestem tu od tygodnia, brakuje mi ruchu, mięśnie trochę zdrętwiały. Rudzielec podaje mi rękę, łapię ją, choć niechętnie. Nie jestem przyzwyczajona do kontaktu fizycznego z innymi ludźmi.

– Opuszczamy tę imprezę – dodaje rudzielec.

Wyprowadza mnie jakimiś bocznymi korytarzami, których nie znam. To nieważne, najważniejsze, że stąd znikam. Czuję ulgę, to miejsce było jedynie moją kaźnią. Nikt i tak nie będzie za mną płakać.

– Masz jakieś imię? – pytam.

– Rabbit – odpowiada. – Teraz tak mnie nazywają.

– Porzuciłeś swoje imię?

– I tak było beznadziejne. Ty jesteś...?

– Violet.

Uśmiecha się do mnie.

– Pasuje ci. Miło mi cię poznać, Violet.

Wyprowadza mnie z ośrodka i pomaga wsiąść na tył ciężarówki. Tam spotykam innych, obcych mi ludzi, którzy najprawdopodobniej współpracują z Rabbitem. Po chwili ciężarówka rusza z piskiem opon, a mnie czeka nowe, nieznane jeszcze życie. Nie boję się, wiem, że najgorsze już za mną.

 
Opinie
 
Facebook
 
  
30713 wyświetleń

numer 1/2017
2017-01-01

Od redakcji
Aktualności
Dla młodszych
Informatyka
Kącik poezji
Literatura
Polityka
Rozmaitości

nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net