Polityka 
 
Kryzys demokracji?
pro Bono Bo
Czy demokracja zachodnia przeżywa kryzys? Raczej właśnie dochodzi do okresu swojej świetności. Bo demokracja - to władza ludu. Nie mędrców, czy filozofów - ale ludu, który nie musi być świadomy konsekwencji swoich rządów, a mimo to wyraża wolę. I ta wola jest prawem. Dlatego to co się u nas obecnie dzieje - to nie kryzys czy upadek demokracji, ale jej prawdziwe powstanie. Innym problemem jest to, czy demokracja jest formą rządów która może przynieść coś dobrego. Wygląda na to, że nie do końca...

Przyzwyczailiśmy się do tego, że demokracja jest czymś dobrym. Ba, jest ideałem którego trzeba strzec i który trzeba za wszelką cenę rozpropagować. I patrząc na problem egocentrycznie – demokracja jest OK. Bo przecież JA jestem tym który ma wpływ na to co się dzieje w kraju. To dobrze, bo przecież jestem rozsądny. Ale proszę pomyśleć o tych wszystkich którzy tak bardzo rozsądni nie są. To znaczy uważają, że są, ale jak mogą, skoro mają inne poglądy i inne pomysły niż JA? Czy to, że mają takie samo prawo głosu nie wydaje się trochę nie w porządku?

Akurat poglądy nie mają tu nic do gadania. Problemem nie jest to, że ktoś się myli a ktoś inny ma monopol na święta rację. Prawdziwy problem leży w komplikacji otaczającego nas świata i w zasięgu w jakim występują konsekwencje każdej poważniejszej decyzji. I co prawda można zbijać kapitał polityczny na tym czy innym pomyśle zbawienia świata, ale trudno liczyć na to, że na przykład karanie mandatem za bycie biednym, zlikwiduje problem biedy, bo być biednym – przestanie się opłacać. Takie decyzje wydają się absurdalne, ale i tak znajdują zwolenników którzy zgodzą się na wiele byle tylko je wypróbować w praktyce.

Weźmy taką płacę minimalną. Co się stanie ze stanowiskiem pracy na którym wartość dodana, czyli to co wypracowuje pracownik – jest niższa niż wynikałoby to z płacy minimalnej. Czy pracodawca powinien w takim razie dokładać z własnej kieszeni? Jeśli to pracodawca państwowy – to kieszeń do której sięga nie jest jego własna, ale w przypadku prywatnych przedsiębiorców, który tworzą stanowiska pracy by na nich zarabiać a nie by na nich tracić, efekt będzie inny – zamknięcie firmy i wycofanie miejsc pracy z rynku. Proste? Proste, ale mało popularne.

Głosząc populistyczne idee, korzystając z mediów mających monopol na wiedze i profesjonalizm, łatwo sięgnąć po władze mając błogosławieństwo ludu. Niestety część z obietnic trzeba dla świętego spokoju spełnić – i tu zaczynają się problemy.

To zabawne, ale wygląda na to, że aby rządzić dla dobra ludu, wcale nie trzeba, a często nie można spełniać obietnic, albo spełniać tylko te rozsądne. Co ciekawe nie może ich być za dużo, bo są mało popularne i jedyne co zapewniają – to wyborczą klęskę.

Dopóki ludzie dążą to tego czego chcą, nie widzą tego czego potrzebują

Dlatego Komitet Obrony Demokracji powinien jak najszybciej zmienić nazwę na komitet obrony zdrowego rozsądku, ale to pojęcie jest jak już wspomniałem – subiektywne – to co dla jednych jest rozsądne, dla innych – jest spiskiem masonów, cyklistów i wegetarian razem wziętych. A demokracja to takie ładne i warte obrony słowo. Tylko, że lud, który rządzi, nie rozumie konsekwencji. Co ciekawe, nawet w bezpośredniej konfrontacja z wynikami swoich działań, woli stworzyć naprędce jakąś teorię spiskową, niż przyznać się do błędu.

Taka teoria spiskowa powala wyjaśnić jak doszło do porażki i kto jest winny i nie rozwiązuje problemu. Za to jest doskonałym sposobem na narzucenie woli. Oto wróg, a ja przed nim bronię – mówi każdy kolejny wódz, bez względy na to czy jest osoba fizyczną – wodzem in persona, czy prawną – partią/organizacją czy porozumieniem pozwalającym na bezkonfliktowy podział tortu. A to, że nic się nie zmienia?

A jak ma się zmienić, skoro rozumienie otaczającego nas świata zamykamy w prostych zależnościach? Jak ma się zmienić skoro mechanika chaosu jest studiowana jedynie przez wybranych a wszystko czym jesteśmy karmieni w ramach rozumienia otoczenia – to proste reakcje na proste bodźce? Ktoś jest biedny – to trzeba mu dać pieniądze. Wtedy przestanie. Bezdomny, gdy dostanie mieszkanie – przestanie być bezdomnym. Ale to co działa w przypadkach jednostkowych – jakoś nie chce się skalować na całe społeczności. Bo żadne układ społeczny nie jest zamknięty. Badania naukowe dowodzą na przykład, że zamykanie przestępców w więzieniach wcale nie zmniejsza przestępczości. Ale jak to? Przecież przestępca który siedzi w więzieniu nie popełnia wtedy przestępstw. Przecież nie da się napadać na banki z więziennej celi. To prawda, ale w ekosystemie społecznym powstaje nisza – środowisko które można zająć. A jeśli to środowisko może, przy akceptowalnym ryzyku wyżywić odpowiednio liczną populację złodziei, to szybko tylu się znajdzie.

Problem niestety jest bardziej złożony niż się to nam wydaje. Gdyby był prosty – byłby już dawno rozwiązany.

Czy w takiej sytuacji pozwolenie na podejmowanie ważnych decyzji przez kompletnych amatorów nie jest przypadkiem droga w nie całkiem właściwym kierunku?

 
Opinie
 
Facebook
 
  
42372 wyświetlenia

numer 3-4/2017
2017-04-01


nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net