Sztuka życia 
 
Działania i konsekwencje
pro Bono Bo

Decyzje które obserwujemy u miłościwie nam panujących, możemy podzielić na trzy kategorie.
  1. Mądre – takie jakbyśmy sami wymyślili
  2. Wrogie – takie jakie naszym zdaniem wymyśliliby nasi wrogowie
  3. Głupie – czyli takie których nie rozumiemy.

Pierwsze dwie kategorie są tak subiektywne, że w zasadzie nie podlegają jakiejkolwiek dyskusji. Winien jestem jednak na ich temat uwagę: możecie się mylić i należą one do trzeciej kategorii. Tylko, że intencje są ukryte pod płaszczykiem łatwej do zauważenia intencji. Kontrowersje budzi trzecia kategoria. Zwłaszcza kontrowersje w stosunku do władzy która jest tak głupia! No bo pomyślmy. Jestem człowiekiem inteligentnym i doskonale rozumiem inteligentne rzeczy. Więc jak czegoś nie rozumiem – to jest to głupie. Wynik prostego i jasnego rozumowania, tak często przytaczane przez młodzież, przy okazji narzekania na system – czyli na nauczyciela.

Ale zaraz jeśli to my czegoś nie rozumiemy – dla dlaczego ktoś inny ma być idiotą? Może po prostu nie rozumiemy prawdziwych intencji bo nie potrafimy dostrzec pewnych zależności.

Przykład?

Na początku lutego w Nowym Jorku spadł śnieg. Sporo - tak ze dwadzieścia centymetrów w ciągu 12 godzin. W telewizji nazwano to śnieżycą i ogólnie mówiono tym w telewizji jak o klęsce. Cóż. W Polsce temperatura w granicach -3 stopnie i opady śniegu w lutym raczej stanowią normę i możemy się śmiać z ciapowatych nowojorczyków który nie potrafią sobie poradzić z taką drobnostką. Jednak problemem nie jest sam śnieg, ale to czy miasto jest przygotowane na jego uprzątnięcie. W Polsce opady śniegu są normą i normą jest, że w każdym mieście stoi ileś pługów i piaskarek, które mogą wyjechać i rzeczony śniegi odgarnąć. Problem występuje przez kilka godzin i problem znika. Jednak mimo przygotowania, przy pierwszych opadach śniegu korki robią się w miastach ogromne i o dotarciu do pracy na czas nie ma co marzyć. W Nowym Jorku, śnieg spadł, drogi nie były odśnieżone, bo kto by na tak żadzie okazje trzymał pługi, samochody jeździły z prędkością kulawego żółwia, a mimo to korków nie było. Jak to się stało?

Wystarczyła jedna decyzja: zamknąć szkoły. Wszystkie szkoły w rejonie Nowego Jorku zostały zamknięte. I nie z powodu niskich temperatur i braku ogrzewania, ale po to by miasto mogło funkcjonować!

Szkoły są zamknięte, więc ktoś musi z nimi zostać w domu. Proste i oczywiste. Rodzice zostający w domu - to mniej rodziców jadących samochodem (najpierw z dzieckiem do szkoły, potem do pracy). Mniej samochodów - to mniejsza gęstość ruchu. Te pojazdy które na drogach pozostały, bo musiały - poczta, policja, zaopatrzenie, służby medyczne czy wreszcie transport publiczny - mogły poruszać się bez problemów.

Można by zamiast zamykać szkół - wydać zakaz wyjeżdżania samochodami, ale ktoś musiałby to wyegzekwować, a tak postawiono na zwykłą rodzicielską odpowiedzialność.

Proste?

Możemy się z tego śmiać. Dwadzieścia centymetrów nie jest warte wyciągania zimowych butów a co dopiero odwoływania szkoły. A jednak działa

Większość konsekwencji jest znacznie bardziej złożona i naprawdę wielką naiwnością jest sądzić, że tylko te efekty które sobie życzymy (albo które deklarujemy) będą występować. W najprostszych przypadkach decyzje dotyczą finansów, bo tu w zasadzie konsekwencje są jedne – zmiany w dochodach państwa. Dochodach z których można czerpać pełnymi garściami. W końcu do władzy nie idzie się dla idei.

Problem polega na tym, że kasa państwa nie jest miejscem w którym cokolwiek leży. Taki pieniądz po prostu by się marnował. Tu pieniądz płynie. Od podatników, do… No do tych którym się należy. A skoro się należy, to dryndo z tym polemizować. Trzeba tylko na początek jak najwięcej zebrać… I ty problem się pojawia, bo uchwalenie czegokolwiek co podnosi podatki powoduje ucieczkę w miejsce gdzie jest taniej, Pod tym względem wielki business zachowuje się jak emeryt idący na zakupy. Po co iść do społem jak tuż obok jest biedronka.

Nie można więc podatków podnosić bezkarnie, bo na dłuższą metę to zmniejsza dochód, a więc mamy mniejszy tort do podziału. Tylko, że aby był większy, to trzeba zaoszczędzić a więc mieć mniej do podziału. I tak – źle, i tak – niedobrze. Myśląc o utrzymaniu władzy, trzeba realizować hasła populistyczne. Ale to kosztuje, z pożyczać nam nikt w nieskończoność nie będzie. Dlatego im bardziej chcemy utrzymać demokratycznie otrzymaną władzę, tym mniej jest po co ją utrzymywać. Bo państwo dość szybko popada w długi i biednieje. Czyżby demokracja miała wbudowany mechanizm kontroli który pozwala co prawda zaistnieć rządom nieodpowiedzialnym, ale zmiata jest ze sceny politycznej – skutecznie i dość szybko.

Z drugiej strony trudno jest wygrać wybory z populizmem, bo jakoś tak jesteśmy dziwnie skonstruowani, że będziemy głosować na to czego chcemy a nie na to co jest słuszne.

Więc powinniśmy z pokorą przyjmować konsekwencje.

 
Opinie
 
Facebook
 
  
42365 wyświetleń

numer 3-4/2017
2017-04-01


nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net