12 marca 2015 roku zmarł Terry Pratchett – pisarz znany powieści i opowiadań fantastycznych, ale też niezwykły obserwator i filozof, którego książki ukazały się na całym świecie ponad 50 milionów egzemplarzy wydanych w 33 językach.
TO, ŻE COŚ JEST METAFORĄ, NIE ZNACZY, ŻE NIE MOŻE BYĆ PRAWDZIWE
Pierwszy raz spotkałem się z prozą Terryrgo Prathetta około trzydziestu lat temu, gdy miesięcznik Fantastyka wydrukował pierwszą powieść z cyklu świat dysku. Nie przemawiała wtedy do mnie specjalnie. Była zbyt dziwna i trochę przekombinowana dla kogoś kto wychowała się na Herbercie, Heinleinie i Zelaznym. Byłem wtedy na etapie fascynacji Douglasem Adamsem i Pratchett, zupełnie inny, mniej naukowy, stawiający na nietypowe zwroty akcji i raczej pastisz niż naukową fantastykę - trochę raził. Sięgałem po jego książki w miarę jak ukazywały się w księgarniach, ale były to tylko przygody które przyjemnie się czytało. Z tym nastawieniem przeczytałem „Blask fantastyczny”, „Czarodzicielstwo” i „Eryka” który mnie nieco rozczarował przesadnym wykrzywieniem Fausta. Aż trafiła mi w ręce książka „Mort”…
Mort to powieść w której jednym z głównych bohaterów jest Śmierć. Jest to powieść o przemijaniu, nieuchronności i o tym co naprawdę jest realne. Książka która z jednej strony pokazywała, że na nasze życie wpływa tak wiele, że bardziej przypomina taniec liści na wietrze, z drugiej – że to co chcemy. To do czego dążymy – mimo wszelkich przeciwności ma szanse się wydarzyć. Pokazywała, że to co istotne nie musi być nieuchwytne lub odległe. Że można zbudować wielkie życie z drobiazgów i przezywać je z całych sił. A wszystko to w napisane w sposób który co chwilę wywoływał uśmiech.
O wydania Morta, na premierę każdej kolejnej książki czekałem z niecierpliwością. Do każdej wracałem by znaleźć w niej kolejne pokłady wiedzy i obserwacji otaczającego nas świata. Było to tym ciekawsze, że kolejne tomy wydawane z cyklu „Świata dysku” sięgały po coraz bardziej istotne problemy otaczającego nas świata.
Największe wrażenie zrobiły na mnie szczególnie dwie powieści: „Pomniejsze bóstwa” oraz „Bogowie honor i Ankh-Morpok”. Pierwsza jest bardzo ciekawym podejściem do religii. Druga – pokazuje czym jest wojna.
- Dlaczego właściwie ruchome obrazki pana Dibblera zawsze mają w tle świat ogarnięty szaleństwem?
Soli zmrużył oczy.
- Ponieważ pan Dibbler - warknął -jest człowiekiem bardzo spostrzegawczym.
W swoich książkach Prathett nie uczy nas tego co jest dobre a co złe. Buduje sytuacje w których pokazuje konsekwencje pozwalając popatrzeć na przedstawione problemy z dalszej perspektywy jednocześnie nie oddalając się od poziomu prostego człowieka który pragnie tylko pewnej stabilności i spokoju, a którego porywa wir wydarzeń. Wydarzeń które z jednej strony go przerastają, a z drugiej ma które może, jeśli się tylko odważy być sobą – może mieć kluczowy wpływ. To dziwne, postacie odarte są z patetycznego bohaterstwa, a to co wywołuje wielkie czyny jest często porywem gniewu lub chwilowym buntem na który normalnie nikt by się nie zdobył. Bohaterstwo jest to sytuacyjne i ludzkie, a pragnienia nawet takich postaci jak Cohen barbarzyńca (jeden z barbarzyńskich bohaterów, lat 97, wciąż aktywny zawodowo) są proste i codzienne.
NIGDY NIE BYŁEM PEWIEN, CO JEST DOBRE, A CO ZŁE, odparł Bill Brama. NIE JESTEM NAWET PEWIEN, CZY ISTNIEJE TAKIE COŚ JAK DOBRO. ALBO ZŁO. TO TYLKO MIEJSCA, GDZIE SIĘ STOI.
Świat dysku Prathetta jest odbiciem naszego świata. Odbiciem w krzywym zwierciadle, które uwypukla szczegóły i detale których na co dzień nie zauważamy, a które są istotne. Jest światem w który nie jest tak naprawdę istotne jaką się pełni rolę, byleby robić to ze wszystkich sił, bo najważniejszy w tym wszystkim jest człowiek.
- Wiesz - powiedział Windle.- to było wspaniałe życie pozagrobowe. Gdzie się podziewałeś?
BYŁEM ZAJĘTY.
Windle właściwie nie słuchał.
- Poznałem ludzi, o których nawet nie wiedziałem, że istnie¬ją. Robiłem różne rzeczy. I dowiedziałem się, kim jest naprawdę Windle Poons.
A KIM JEST?
- Windle Poonsem.
ROZUMIEM, ŻE TO MUSIAŁ BYĆ SZOK.
- Owszem.
Świat dysku nie jest serią w ścisłym tego słowa znaczeniu. To prawda, że akcja wszystkich powieści z tego cyklu rozgrywa się w tym samym fantastycznym świecie i spotykamy tu wielu te same postacie, jednak każdą książkę można czytać jak niezależną całość, mimo że można wyróżnić kilka cykli, które warto czytać po kolei, ponieważ pokazuje nie tylko pewną problematykę, ale także rozwój postaci które były przedstawione w poprzednich częściach cyklu. Miłośnikom powieści kryminalnych polecam cykl o straży miejskiej, lubiącym literaturę faktu oraz fikcję polityczną- cykl o mieści, a wszystkim którzy chcą wiedzieć na czym polega prawdziwa życiowa mądrość – cykl o czarownicach. Zacznijcie od nich, a potem pójdzie szybko gdy w „Złodzieju czasu” zastanowicie się nad strukturą czasu i przestrzeni, podczas czytania „Ruchomych obrazków” odkryjecie czym jest magia kina a w „Wiedzmikołaju” zastanowicie się nad tym czym jest idea i czy przypadkiem nie jest czymś równie żywym jak my. Równie żywym jak myśl.
I tylko szkoda, że świat dysku nie pokaże kolejnych odsłon.
Terry już niczego więcej nie napisze.
- Te dzisiejsze dzieciaki...
- To wszystko przez edukację - stwierdził kruk.
- Za dużo wiedzy to niebezpieczna sprawa. O wiele groźniejsza niż odrobina wiedzy. Zawsze to powtarzałem, kiedy jeszcze żyłem.
- A właściwie kiedy to było?
- Nie mogę sobie przypomnieć. Myślę, że byłem uczonym. Prawdopodobnie nauczycielem albo filozofem, czy kimś w tym stylu. Teraz leżę na stole, a ptak robi mi na głowę.
- Bardzo alegoryczne - mruknął kruk.
[rozmowa czaski z krukiem – Muzyka Duszy]