Gdy Nowy przyszedł z początkiem roku szkolnego do szkoły, wzbudził umiarkowane zainteresowanie. Jednak z każdym dniem rosła otaczająca nowego grupka uczniów. Nowy powoli zdobywał przyjaciół i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że Nowy uczył fizyki – przedmiotu który w przeciętnym ogólniaku zazwyczaj nie uchodzi za szczególnie lubiany.
Bo Nowy uczył. Nie chodziło o to jak prowadził lekcje, ale o to, że uczniowie na jego lekcjach czuli się ważni. Przychodzili więc do gabinetu także po lekcjach, a Nowy udostępnił im swoje zaplecze – terytorium zwykle zakazane ze względu na zbiory cennych pomocy naukowych których uczniowie nie mieli nigdy przedtem okazji zobaczyć a które, odkurzone i ponaprawiane, zaczęły pojawiać się na lekcjach. Pojawiły się także dodatkowe zajęcia w soboty – dla tych którzy chcą przyjść, douczyć się lub rozwijać swoje zainteresowania. Gabinet fizyczny szybko zamienił się w coś rodzaju klubu dla zagubionych którzy powoli zaczynali odnajdować swoje miejsce.
W połowie roku szkolnego Nowy zorganizował wyjazd w góry. Nie była to typowa wycieczka szkolna, ale wyjazd dla wszystkich chętnych podczas którego uczniowie mogli poznać fizykę od strony nie przedstawianej w szkole. Co ciekawe – zapisali się nie tylko uczniowie piątkowi. Wycieczka okazała się wielkim sukcesem.
Inni nauczyciele patrzyli na to z rezerwą, traktując pozalekcyjna aktywność Nowego jako niegroźne wariactwo.
Mimo tego, że szkoła była przeciętna, fizyka zyskiwała znaczenie – a to budziło już niepokój. Lekcje które uczyły myślenia, obserwowania i wyciągania wniosków, ba, lekcje na których samodzielne myślenie było nie tylko nagradzane ale wręcz wymagane zyskiwały coraz większą popularność a uczniowie coraz bardziej samodzielnie i z większą kreatywnością podchodzili także do innych przedmiotów. Co odważniejsi podejmowali się nawet dyskusji na zajęciach które dotąd prowadzone były autorytarnie.
Uczniowie w szkole czuli się jak w miejscu gdzie się ich słucha i dba o ich przyszłość. Co ciekawe – nikt nie próbował tego nadużywać – dyskusje były merytoryczne i jeśli padały jakieś ostre słowa – to wyłącznie ze strony nauczycieli. Uczniowie potrafili ustąpić, choć woleli być przekonywani i nauczyli się oceniać argumenty.
Wokół Nowego narastała niechęć starszych nauczycieli którzy nie widzieli niczego złego w sposobie w jaki uczyli od bardzo wielu lat. To znaczy nie widzieli tego wcześniej, bo nagle mogli zobaczyć jakie efekty przynosi nauka w którą angażują się uczniowie.
Pod koniec roku szkolnego wśród uczniów rozeszła się wieść, że nowy odchodzi. Dostał ciekawszą propozycję, w szkole mającej lepszą renomę, a więc i ciekawszych i chętnych wiedzy uczniów którzy mają ambicje i możliwości ich spełnienia. Grono pedagogiczne odetchnęło z ulgą. Nareszcie będzie można poodkręcać te wszystkie nowe fanaberie.