Spotkało się trzech bogów
I by się pokazać
Każdy stworzył po niewielkim
Zaledwie parowymiarowym wszechświecie
Pierwszy wierzył w miłość
„Niech mnie kochają”
I nie mieli sił
Siebie nawzajem kochać
Drugi wierzył w siłę
„Niech mnie podziwiają”
I stawiali świątynie
Powoli zapominając po co
W końcu rytuał też został zapomniany
Trzeci nie wierzył
„Niech po prostu myślą”
I Ci dostarczyli im niekończącej się zabawy
Idąc w ciszy
Krok za krokiem
Czy w nieważnych słowach
Przy kawiarnianym stoliku postawionym na uboczu
Obejmują się nasze myśli
Splatają się
Gorąco pragnąc
Dać początek
Myślom nowym.
Czystym
Pozbawionym fałszu i ironii.
Bo cichy oddech
Zawinięty w koc na wyciągnięcie ręki
Tuż obok
Ma więcej znaczeń niż słowa.
Tuż po tym,
Jak zamknęłaś znużone radością oczy
By z nowymi siłami
Rankiem
Być obok
Od nowa
Istnienie wyciągnęła ze stosu kolejną kartę.
„Zakładając, że może istnieć tylko prawda i fałsz,
A prawda jest z samej swej natury niepodzielna
Nie może zaistnieć świat. Lecz nie istniejąc
Sam sobie zaprzecza.
Pomyśl świat
Który obchodzi to prawo zasadą Heisenberga
Wymyśl to prawo
I umieść w historii tego świata uczonego
Który ją odkryje” - to łatwe – na chwilę zamknęła oczy
I lekko się uśmiechnęła
Zaprawdę, powiadam wam
Bogowie nie grają w kości
- Mistrzu, czy bogowie nas porzucili?
- Nie, po prostu nigdy ich nie obchodziliśmy
I właśnie dlatego
Musimy o siebie dbać
Wzajemnie
I dbać o powierzony nam świat
Rasie odkrywcy
Proroka
Pierwotnego sensu…
Ufnie patrzysz w słońce
Tym rodzajem łysku w oku,
Który wyraża nadzieję,
Że za chwilę uda się kolejny żart
I, że Ci wybaczę.
Bo tak bardzo Cię kocham
Wiecznie młodzi
Wiecznie rozbawieni
Pójdziemy w góry
Ramie w ramię
Lub pod żaglami
Poszukamy kolejnej przygody
Patrzysz w słońce
A ono odpowiada spojrzeniem
I czekasz
Bo wiesz,
Że za chwilę wyciągnie promienie
I będzie Cię gładzić po włosach
A późną nocą
Gdy po wielu szalonych przygodach
Przebije się przez zasłony
Wiesz,
Że położy się obok Ciebie
Krople milczenia
Lśnią w kącikach oczu
Jak wtedy
Gdy po raz pierwszy
Spojrzałam mu w oczy
Słowa
Nie oddają emocji
Gdy naprzeciw siebie
Siedzimy
Rozbierając się na kawałki
A czasem
Między słowa
Wkrada się milczenie
I jest pięknie