Stosunkowo modne jest głoszenie równości pod każdym względem – także ekonomicznym. Abstrahując od tego czy równomierne rozłożenie dóbr jest wykonalne, warto zastanowić się czy nie ma negatywnych konsekwencji.
Równy podział wypracowanych dóbr w ten czy inny sposób przewija się w każdej ideologii jaką się nosi w okresie przedwyborczym, a każdy kto nadmiernie się bogaci traktowany jest, jeśli nie jako wróg, to przynajmniej z dużą rezerwą. Bo ileż głodnych dzieci można by wykarmić za pieniądze które on zgromadził? I jak w ogóle można zdobyć uczciwie tak ogromne pieniądze?
Cóż, żyjemy w globalnej wiosce i jeśli mamy dobry pomysł który uda się sprzedać 1% populacji naszego globu – to nawet przy niewielkiej cenie jednostkowej – jesteśmy milionerami. Trzeba mieć pomysł, wyczucie sytuacji albo sporo szczęścia i nie można się bać ryzyka, bo wiele z przedsięwzięć po prostu nie wychodzi. Ale. jeśli jakieś wyjdzie – może przynieść spore dochody z których znaczna część zostanie zabrana w formie podatków i przeznaczona na pomoc tym którym z jakiegoś powodu nie wyszło albo którzy nie mają pomysłów. Sporo jednak zostaje i jeśli śledzimy wiadomości przeznaczone właśnie dla tej dotowanej grupy, możemy zanosić się świętym oburzeniem na co też ten majątek jest przeznaczany i ile kosztują rezydencje, jachty, samoloty i ile też zatrudnia się służby. Nie mówi się przy tym ile osób znalazło zatrudnienie i ile zarobiło przy okazji stawiania takich rezydencji czy pracy na ich terenie.
Warto też pamiętać, że współczesny pieniądz to nie pewna ograniczone liczba monet czy banknotów, lecz liczby zapisane w pamięciach komputerów. Nikt nie trzyma gotówki w skarbcach – bo to się nie opłaca. Pieniądze trzymane są w bankach, które nimi obracają – na przykład inwestując (samodzielnie lub na życzenie właściciela majątku) w kolejne przedsięwzięcia dające możliwość zarobku także ich pomysłodawcom. To jakby drugi obieg podatkowy – bo tu osoby posiadające większe oszczędności mają okazję podzielić się ryzykiem (w zamian za potencjalny zysk) – z tymi którzy mają pomysły.
Można także, jeśli nasz majątek jest naprawdę ogromny podjąć się działań które są naprawdę kosztowne – rozkręcić program kosmiczny, wybudować kanał, sfinansować wyprawę badawczą czy ufundować stypendia dla zdolnych.
Jaka jest różnica w stosunku do podatków i odgórnym – państwowym zarządzaniem wypracowana nadwyżką? Różnica jest niewielka ale istotna: osoba która decyduje się wydać pieniądze na cel społecznie użyteczny wydaje swoje pieniądze. Będzie się więc starała wydać je racjonalnie kontrolując celowość wydatków, podczas gdy urzędnik zarządzający wydatkami publicznymi – będzie robił wszystko żeby się go nikt nie czepiał – na przykład stworzy reguły i przepisy w których dość szybko ktoś inny znajdzie luki pozwalające drenować wspólną kasę.
Z tego właśnie powodu prywatne stypendia dotyczą zazwyczaj studentów renomowanych uczelni a nie wszystkich szkół – jak w przypadku pieniędzy publicznych. Bo na edukację w dobrej szkole, można wydać pieniądze, podczas gdy na utrzymanie ucznia w szkole słabej – pieniądze raczej się wyrzuca.
Podobnie wygląda różnica w niesieniu pomocy potrzebującym. Anonimowy urzędnik będzie chciał wypełnić swój obowiązek który będzie dobrze wyglądał w raportach kwartalnych przedstawiających podjęte akcje i ich koszty. Tu cały splendor spada na twórców odpowiednich przepisów mówiących jak dzielić to co jest do podziału. Tymczasem prywatny fundator nie jest ograniczony przepisami i może kierować się własnym gustem. Powiecie że to nie sprawiedliwe? Cóż, za to bardzo dokładnie przygląda się czy pieniądze wydawane są celowo, więc i osoby które uzyskały taką pomoc uznawane są za wartościowe, bo nie tylko musiały ta pomoc uzyskać, ale także – co najważniejsze – utrzymać dowodząc na każdym kroku, że są jej warci. Co ciekawe koncentracja kapitału w rękach prywatnych wcale nie musi oznaczać własnego majątku. Można założyć fundację albo zaproponować publiczną zbiórkę, jednak tu łatwo o patologię, bo ktoś kto nagle dostaje do ręki ogromny majątek musi być naprawdę człowiekiem uczciwym by nie ulec pokusie. Ale i tacy się trafiają choć nie każdy w to chce uwierzyć.
W przypadku naprawdę wielkich pieniędzy, można sobie pozwolić na przedsięwzięcia naprawdę kosztowne takiej jak prowadzenie własnego programu kosmicznego czy finansowania pracy naukowej w zakresie badań podstawowych. I tu także nie trzeba wykazywać się przed wyborcami celowością prowadzenia takich a nie innych badań. Wystarczy wizja.
Niestety takie podejście do własnego majątku traktowane jest bardzo nieufnie przez osoby które nie posiadają żadnych oszczędności natomiast mają wiele pomysłów na co wydałyby pieniądze gdyby udało im się je zdobyć.