Filozofia 
 
Rasizm
Arty
Poza szczególnymi, a w zasadzie klinicznymi przypadkami, większość z nas nie uważa się za rasistów. Ale czy naprawdę? Może jeśli chodzi o rasę, czy kolor skóry, ale gdzieś tam w głębi drzemie w nas niechęć do inności. A zwłaszcza do inności – uzasadnionej.

Kiedyś usłyszałem bardzo ciekawe określenie tolerancji, a właściwie pełne kryptosamokrytycyzmu: „Jestem bardzo tolerancyjna, pod warunkiem, że mnie to nie dotyczy”. Tylko czy nie jest to tolerancja wobec tego czego nie widać, a więc co w zasadzie wcale nie istnieje? To całkiem jak bohater jednego z dowcipów, który zgadzał się oddać do PGR-u wszystkie zwierzęta których nie miał i dopiero przy owcach – odmówił a zapytany o przyczynę, odparł prosto „Bo mom”. Czy tolerujemy arabów, murzynów, żydów, masonów cyklistów i pedałów? Oczywiście pod warunkiem, że:

  • tanio sprzedają ropę
  • siedzą u siebie
  • się do tego nie przyznają
  • knują przeciw tym których nie tolerujemy
  • nie jeżdżą po ulicach; po chodnikach tym bardziej
  • żyją w szczęśliwych, oczywiście heteroseksualnych i sakramentalnych związkach.

Czy to tolerancja, czy też głębokie przekonanie o tym, że wyżej wymienieni, będą się starali za wszelką cenę dopasować do naszych standardów, co zresztą będzie stanowiło dla nich społeczny awans. Mocne słowa? A czy nie są mocne, właśnie dlatego, że są prawdziwe? Że inność jest tolerowana tak długo, jak długo sama będzie uznawać swoją niższość.

Inność ma bardzo wiele wymiarów i nie musi koniecznie dotyczyć koloru skóry. Może dotyczyć płci, mamy wtedy do czynienia z seksizmem, może dotyczyć koloru włosów czy noszenia okularów. Jeśli tylko ta inność może być powodem do dumy, na pewno w jakiejś grupie wywoła co najmniej niechęć. A jeśli ową wyższość manifestuje jakaś mniejszość, to niechęć może próbować rozładować się w agresji. A że przeciwnik jest słabszy – agresji kuszącej – bo bezkarnej.

Jak taka bezkarność kusi – możemy obserwować na wszelkiego typu forach, na których ścierają się przeciwnicy różnych ideologii. Zazwyczaj na początku dyskusja może być nawet merytoryczna, ale wkrótce złasi się na nią kilka trolli i skutecznie będą karmić kolejnych przybywających. Dyskusja trwa nadal, bo dyskutujący odfiltrowują wiadomości trolli, ale z zewnątrz możemy zobaczyć jak działa anonimowość – kiedy spotykają się dwie równe sobie strony – i jak bardzo w nim dźwięczy błaganie o uznanie wyższości naszej strony. Jakakolwiek by ona nie była.

Odrzucanie inności siedzi w nas tak głęboko, że musi mieć swoją przyczynę biologiczną. Może nią być próba zachowania czystości gatunku, który powinien pilnować swojej puli genowej, a może konieczność eliminowania konkurencji z niszy w ekosystemie – co w sumie oznacza także ochronę puli genowej tylko od innej strony. Jeśli jednak owa nietolerancja jest tka mocno zwierzęca, może dałoby się przeciwstawić to co w nas ludzkie. Zupełnie jakby człowiek był przeciwieństwem zwierzęcia.

Wychodzi na to, że poziom tolerancji można byłoby uznać za poziom człowieczeństwa. Trochę to ryzykowne chociażby z przyczyn religijnych. Czyli im więcej tolerancji – tym lepiej. Mamy uczyć się za wszelką cenę pomijać kilkaset milionów lat ewolucji i zrezygnować z instynktów które zapewniały przetrwanie. Czyli: {i Jesteś większy, silniejszy, ale jak mi dasz w mordę – to cię pozwę i będziesz musiał zapłacić karę. Co ciekawe –zapłacić komuś całkiem innemu.

Powinniśmy więc kierować się tolerancją zdroworozsądkową którą właśnie wyrażała myśl mojej przyjaciółki tolerując to co nam generalnie nie przeszkadza. Czy trzeba więcej? Cóż, jeśli tolerancja jest miarą człowieczeństwa – to im więcej tym lepiej. Tolerujemy krzykliwe ubrania – to jesteśmy tylko trochę ludzcy. Jeśli tolerujemy idiotę na tronie – to ze swojego człowieczeństwa już możemy być dumni.

A czy istnieją absolutne granice tolerancji? Takie których nie da się przekroczyć nie naruszając zasad logiki. Dla mnie taką granicą jest tolerowanie nietolerancji, która swoją drogą jest całkiem sprawną odpowiedzią na pytanie, czy Bóg może stworzyć ciężar, którego nie będzie mógł unieść. Wydaje się że tolerancja – ma w sobie tą wewnętrzną sprzeczność.

Dlatego bardziej cenię sobie szacunek.

Przeciwieństwem rasizmu nie jest jakiś głęboki afekt do innoskórych. Przeciwieństwem rasizmu – jest szacunek dla drugiego człowieka.

 
Opinie
 
Facebook
 
  
20879 wyświetleń

numer 5/2017
2017-05-01

Od redakcji
Elektronika
Filozofia
Fizyka
Informatyka
Kącik poezji
Matematyka
Polityka
Psychologia
Rozmaitości
Socjologia

nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net