Psychologia 
 
Mezalians
Arty
Słownik języka polskiego, słowo "Mezalians" tłumaczy jako związek z osobą niższego stanu lub bez majątku, lub po prostu małżeństwo z kimś nieodpowiednim. O ile pierwsze znaczenie wyszło już w zasadzie z obiegu ze względu na niewielką uwagę przywiązywaną do stanu i dość ścisłą separację warstw ubogich i bogatych oraz wszystkich możliwych stanów pośrednich, o tyle określenie "nieodpowiednie" - wciąż zyskuje na wartości.

W literaturze "mezalians" kojarzony jest szerokim masom w zasadzie jedynie dzięki "Trędowatej" Rodziewiczówny, a więc staje się dość ściśle związany z pojawiającą się niemrawo - swobodą obyczajów przełomu XIX i XX wieku. Tymczasem pojęcie mezaliansu, pod tym czy innym określeniem funkcjonowało w historii ludzkości od czasu kiedy tylko ktoś wpadł na pomysł by wyjść poza strukturę społeczną wspólnoty pierwotnej i zacząć kręcić lody na jakimś wymyślanym na bieżąco cwaniactwie. Wraz z pierwszym podziałem na warstwy, w społeczeństwie pojawiały się, mimo sił utrzymujących podział, pewne, że się tak wyrażę "tendencje ponad podziałami", w których korzystano dość swobodnie z naturalnych instynktów, w celu zdobycia lepszej pozycji społecznej. Oczywiście, obecnie zajmujące lepszą pozycję - osobniki, nie chciały się zdobyczami tej lepszej pozycji - dzielić.

W miarę poznawania coraz bardziej skomplikowanych reguł funkcjonowania otaczającego świata, pojawiła się konieczność podziału ról, który wymagał różnego przygotowania, już od wczesnego dzieciństwa. Mezalians zaczął być problemem nie tylko podziału łupu, ale przede wszystkim - sprawą różnych sposobów rozwiązywania problemów - które możemy odnieść do obecnych różnic światopoglądowych. Jednak w dawnych czasach, pogląd dotyczył przede wszystkim wiedzy roboczej - pomocnej w codziennym życiu. Inaczej rozumował człowiek pracujący na roli, widzący cykle w otaczającej go naturze i raczej surfujący na regularności jej fal, niż reformator - pozwalający zachować bezpieczeństwo i szukający obrony przed nieprzewidzianym. Tu potrzebna była wyobraźnia oraz strategia. Podział przebiegał tu w tym samym miejscu co podział na klasy społeczne i w większości przypadków był jednowymiarowy: poszczególne grupy można było uszeregować i mezalians popełniał ten kto sięgał grupy niższej.

Współczesny świat zdał się znieść te bariery. Wszyscy są w zasadzie równi, i choć niektórzy są nieco równiejsi i lubią tą swoją równiejszość podkreślać. Ale poza tym… No właśnie. Mam wrażenie, że problem zamiast się rozwiązać – to się pogłębił. Zupełnie jakby ludzie potrzebowali takiego rozróżniania, z tym, że zamiast podziału na raptem kilka warstw, powstał jakiś potężny iloczyn kartezjański najprzeróżniejszych podziałów w których różnice religijne są najmniej istotne. Dziś dzieli nas wszystko: poglądy polityczne, stosunek do tego czy innego serialu, ulubiony sposób spędzania czasu, stosunek do rodziny czy życiowe wymagania. Staliśmy się bardziej skomplikowani. Może dlatego, że skomplikowaliśmy otaczający nas świat, a może dlatego że zaczęliśmy rozumieć jak sam w sobie jest on skomplikowany. Trudno powiedzieć. Istotne jest to, że trudno znaleźć kogoś podobnego, kto pod jakimś względem nie byłby „z innego świata”. Może nam to początkowo nie przeszkadzać, ale różnice w końcu się pojawią. I może się z tego zacząć rozwijać konflikt którego przyczyną będzie przekonanie o wyższości pod akurat rozpatrywanym względem. Ot pretekst, wydawałoby się nieistotny, i sztucznie rozdmuchiwany. Tymczasem może to być objaw budzącej się świadomości różnic. Różnic które się nie uzupełniają, ale sobie przeczą. Różnic które nie prowadzą do lepszego zrozumienia, ale są objawem swoistego multimezaliansu – mezaliansu co prawda niewielkiego, ale na wielu płaszczyznach.

Co z tym zrobimy? Jakoś trzeba żyć, nawet jeśli pod hasłem indywidualizmu stworzymy świat w którym nauczymy się szacunku, albo będziemy skazani na osuwanie się w samotność w której interakcje będą związane wyłącznie z tą czy inną rolą. Dobry ojciec, ale fatalny mąż. Świetna przyjaciółka, ale fatalnie prowadzi dom. Albo odwrotnie. Różnorodność raczej nie jest tu czynnikiem pozytywnym i maja trochę racji ci, którzy głoszą proste (a czasem nawet prostackie) poglądy wprowadzające proste role i proste miary. W skrajnych przypadkach jest to podział na „my” i „oni”, ale są też bardziej wysublimowane ruchy uznające więcej możliwości. Ba – możliwe są nawet sojusze, w walce ze wspólnym wrogiem, ale jak to sojusze, są niestabilne i to co jest mniej więcej w porządku dzisiaj, nie musi być takie jutro.

Choć z drugiej strony… Może to jest kolejne społeczne przejście fazowe w którym rodzi się zrozumienie i nieco głębsza świadomość.

 
Opinie
 
Facebook
 
  
42344 wyświetlenia

numer 3-4/2017
2017-04-01


nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net