Literatura 
 
Inwazja
Arty
W telewizji właśnie skończył się film. Jakaś wyjątkowo droga i bogata w efekty specjalne historia o tym jak ludzkość zdołała się obronić dzięki bohaterstwu jakiejś jednostki, a może supermocom, nie pamiętam. Film pokazywał obcych jako całkowicie obcych. Tak bardzo obcych jak to tylko możliwe, przy zachowaniu humanoidalnego podobieństwa. Byli obcy, ale w ten swojski komiksowy sposób, jakby stworzone przez naszą własną fantazję na nasz obraz i podobieństwo. Tak bardzo technologicznie doskonali, ale cała ta ich technologia jest tak przewidywalna, bo mająca swoje źródło w naszych marzeniach. W snach o potędze…

Nalałem sobie drinka i wyszedłem na taras, popatrzeć w gwiazdy. A gdyby tak na prawdę najechali nas obcy? Tak od nas różni? Znający tak niezwykłe dla nas technologie? Pamiętam taki film na którym cała ludzkość była hipnotyzowana by nie dostrzegać swego zniewolenia. To nawet niezła alternatywa w stosunku do eksterminacji, bo po co zamieniać całą planetę w żużel, kosztem własnych jednostek i kosztem sporej ilości straconej energii i maszyn. I w imię czego – kolejnej planety którą trzeba przerabiać? Skoro tyle całkiem nieużywanych kręci się po kosmosie. Dlaczego obcy mieliby się upierać właśnie na naszą. Ciekawe sąsiedztwo? Ładny widok na tą stronę mlecznej drogi?

Jeśli już ktoś miałby podbijać inna planetę – to po to by się na niej urządzić. Ewentualną eksploatację zasobów naturalnych, lepiej byłoby komuś powierzyć niż samodzielnie zasuwać z łopatą. To przecież logiczne. Więc w razie inwazji – ludziom grozi niewola. A jeśli już niewola, to czy technologia obcych musi służyć akurat przemocy. Spojrzałem w szklaneczkę w której połyskiwała na dnie reszta whiskey. Przecież zniewolenie może być miłe – jak nałóg. W sumie wystarczyłaby odpowiednia technologia – na przykład taka która karze nam wielbić określony rodzaj istot. Mogą to być pewnego rodzaju fale, albo wbudowanie w matrycę naszego instynktu macierzyńskiego określonego wzorca. Technologie chemiczne też są obiecujące, ale manipulacje genetyczne w celu uzyskania określonego wzorca zachowań wydają się wystarczająco obca technologia. Oczywiście o żadnej inwazji w takiej sytuacji nie mogłoby być mowy. Byłaby pełna współpraca ze strony „poddanych”.

Dopiłem kolejny łyk. Niewolnicy idealni. Można byłoby nawet kierować rozwojem ich cywilizacji, tak by sami wymyślali jak zapewnić agresorom wygodę i rozrywki. No może nie bezpośrednio agresorom ale zaszczepionej przez nich – populacji. Bo planetę zajmuje się dla gatunku a nie dla, nawet kilku tysięcy, osobników. Niewolnicy wymyśliliby mieszkania i darmowa opiekę medyczną. I najeźdźcy wcale nie musieliby sami kombinować jak sprawić by świat był lepiej dla niech przygotowany, bo zniewoleni sami by nad tym ciągle pracowali. Wystarczyłaby tylko niewielka manipulacja…

Wstałem z krzesła i z pusta już szklanką zrobiłem krok w stronę domu. Spojrzałem jeszcze raz na gwiazdy. Gdzieś tam jest rasa. Drapieżna rasa, która chce poszerzyć swoje terytorium. Musi być drapieżna, bo inaczej siedzieliby u siebie po pas w żarciu i nikomu nie chciałoby się zdobywać nowych terytoriów. Rasa która któregoś miernego dnia do nasz przyleci i poddamy się bez jednego wystrzału, uznając ich za świętych, albo po prostu – milusich. I będziemy co prawda żyć po swojemu, ale wciąż tęskniąc ich miłości i akceptacji.

Kot otarł mi się o nogę

… A może to się już kiedyś, dawno temu, stało…

 
Opinie
 
Facebook
 
  
42342 wyświetlenia

numer 3-4/2017
2017-04-01


nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net