Film 
 
Mały Quinquin
Arty
Mały Quinquin – niewątpliwie działem jest. I do tego działem polemicznym, które Lynchowi rzuca w twarz rękawicę braci Marks, jednocześnie kłaniając się von Tierowi. A wszystko to w gęstym sosie surrealistycznej wiejskiej antyutopii, będącej tłem wakacyjnej przygody ledwo co nastoletniego małego łobuza.

Po takim wstępie, trudno spodziewać się, że ten film – to kryminał. I to dość mroczny: Pierwsze zwłoki zostają znalezione – poćwiartowane i wepchnięte w krowę. I to nie to jest najbardziej dziwne.

Dla osób wychowanych na amerykańskim kinie akcji, tu na dynamikę trudno liczyć. Akcja toczy się powoli i obfituje w rzeczy nieistotne dla głównego wątku, który w zasadzie pojawia się tylko od czasu do czasu, jakby nie mógł się zdecydować czy w ogóle się rozgrywać. Jakby tego było mało, reżyser zdaje się zawieszać na niektórych scenach, jakby nie miał pomysłu na ich rozwinięcie, a on (z perspektywy tytułowego bohatera – młodego chłopca) po prostu świetnie się nimi bawi.

Mimo to film wciąga widza nie podsuwając żadnych rozwiązań, ale pozwalając się zastanowić nad problemami z którymi spotykają się mieszkańcy wsi i okolicznego małego miasteczka. Nad problemami, ale też nad sposobami w jaki radzą sobie z rutyną i nudą codzienności.

Świat w którym żyje mały Quinquin, jest niezrozumiały dokładnie tak jak ten który nas otacza. Jednak tu – widziany z perspektywy młodego człowieka który podejmuje własne decyzje – jest taki bez żadnych parawanów takiego czy innego światopoglądu dającego złudzenie zrozumienia a nawet kontroli.

Film polecam szczególnie tym, którzy szukają refleksji i nie boją się otwarcia na nieznane. Nawet takie które czai się tuż za rogiem….

 
Opinie
 
Facebook
 
  
25826 wyświetleń

numer 6/2017
2017-06-04

Od redakcji
Dla młodszych
Dydaktyka
Elektronika
Felieton
Informatyka
Kącik poezji
Psychologia
Rozmaitości

nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net