Dlaczego prawo, nie tylko Polskie, taką ochroną otacza „uczucia religijne”? Co jest w nich takiego szczególnego, że gniew jaki wywołuje tak łatwo nam uzasadnić i zrozumieć, nawet jak jest zupełnie nieracjonalny. I reszcie – skąd się bierze ów gniew?
Obraza uczuć religijnych, to coś na co zawsze można się powołać, gdy jakieś działanie nam po prostu nie pasuje. Zwłaszcza teraz jest to duże pole do nadużyć, bo w czasach dość dużej swobody religijnej, obrażać nas może wszystko. Na przykład to, że ktoś chodzi w czapce. Albo, że nie nosi czapki. Oczywiście takie skrajności raczej nie przechodzą, ale na już na przykład zachowania które uważa się za wyzywające lub zbyt nie skromy ubiór spokojnie mogą kogoś na tym punkcie obrażać i w związku z tym wywoływać jakąś ze wszech miar słuszną reakcję. Podobnie gdy przychodzi do obrony nie samej religii, ale przyczepionej do niej (a właściwie powołującej się na nią) instytucji – odniesienie do obrazy uczuć religijnych – jest niezwykle modne. To nieracjonalne zachowanie prowadzi do patologii, która na szczęście nie jest regułą – ale jednak występuje i ma się doskonale chroniona uniwersalnym prawem, które można dowolnie naginać na swoją korzyść. Jak to się stało, że daliśmy sobie wcisnąć taką ciemnotę? I jak to się stało, że taką samą ciemnotę daliśmy sobie wcisnąć w każdej znanej historii kulturze.
Wygląda na to, że emocjonalne przywiązanie do wiary, jest czymś naturalnym, i całkiem możliwe, że stoi za nim sama biologia, lecz na początek powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie – czym jest wiara w sensie religijnym? Jest wiedzą, która nie pochodzi z własnego doświadczenia – lecz została nam przekazana. Nie jest to jednak każda w ten sposób przekazywana wiedza – lecz ta, taka pozwala przetrwać na poziomie populacji. Możemy wierzyć tu w coś takiego jak mądrość całej populacji, a może nawet ekosystemu – Gai, albo możemy żywić przekonanie, że jest to pomysł wyjątkowo błyskotliwych filozofów (będących w końcu elementami tej populacji). Nie jest to istotne. Jest to wiedza, która nie powinna być modyfikowana na poziomie pojedynczego osobnika, lecz weryfikowana powoli i ewoluująca wraz z warunkami. Zupełnie jakbyśmy byli częścią większego organizmu, który ma plan. No, może plan to za dużo powiedziane. Raczej działa według pewnego schematu w który nie pozwala ingerować. To są jednak domysły, i nie chciałbym tu wprowadzać jakiegoś super-bytu, a jedynie zaznaczyć taką możliwość
To na czym chciałbym się skoncentrować – to dlaczego tak agresywnie reagujemy, gdy dotykamy czyjejś wiary, i nie chodzi tu tylko o wiarę w sensie religijnym. Wystarczy posłuchać rozmowy wyznawców dwóch zwalczających się opcji politycznych, by zobaczyć na czym to polega. Jednak na początek warto się zastanowić po co właściwie nam wiara. Przecież możemy bazować na własnym doświadczeniu.
Otóż niestety nie. Otaczający nas świat stał się na tyle skomplikowany1, że do jego zrozumienia nie wystarczają już proste modele antropomorficznych żywiołów. Jednak z drugiej strony większość tej wiedzy jest na co dzień zupełnie nieistotna, z drugiej – jakoś trzeba tę plamę niewiedzy maskować. I to z pomocą przychodzi religia, tłumacząca wszystkie nie wyjaśnione zjawiska jakimś wyższym planem albo nawet – wolą. Przyzna czytelnik, że to kuszące wyjaśnienie dlaczego tak działa grawitacja? Albo czy istnieje kres szeregu oddziaływań o rosnącej liczbie „ładunków”2. Fizyk teoretyk może na takie pytanie odpowiedzieć po wielu latach studiów, ale przeciętny przechodzień, na takie pytanie nie odpowie. Może oczywiście próbować zgadywać udając mądrzejszego, ale może też stracić twarz.
Inteligencja ma to do siebie, ze kolekcjonuje ogromne ilości wiedzy i buduje skojarzenia pomiędzy obserwacjami. Skojarzenia pozwalające na zauważenie wzorców i wyciągnięcie z nich wniosków. Tym cenniejsze, im bardziej uniwersalne i im więcej zjawisk potrafią opisać i przewidzieć3. Boski plan albo wola kierowana jakimś tajemniczym i niepojętym (z definicji) rozumem – są doskonałym kandydatem na zajęcie miejsca wyjaśnienia wszystkiego. Bo kto jest odpowiedzią na wszystkie pytania?
No właśnie.
Zwróćmy ponadto uwagę na to, że doświadczenie życiowe, a więc szeroko pojęta wiedza, są w populacji istot inteligentnych cennym zasobem. Im więcej mamy wiedzy – tym nasza pozycja jest lepsza. Tu nie ma miejsca na słabość – czyli okazanie niewiedzy. Na pytanie musi paść odpowiedź. To jest walka o pozycje w stadzie, gdzie na prowokację nie można pozostać obojętnym. Trzeba podjąć wyzwanie lub ustąpić. A ustępować raczej nie lubimy4. Dlatego najtrudniejsze pytania doczekały się teorii, które obecnie trudno traktować poważnie – na przykład to, że Ziemia nie jest płaska5.
Wymyślone odpowiedzi, jeśli były wystarczająco dobre, mogły przetrwać powtarzane przez tych którzy osiągnęli wyższy stopień wtajemniczenia we wciskaniu ciemnoty młodszemu pokoleniu. Dobrym dodatkiem było także założenie z góry „ty tego nie zrozumiesz, to wiedza tajemna”. Co ciekawe, wydaje się, że tworzenie takich odpowiedzi na pytania na które jeszcze nikt nie odpowiedział jest skutkiem swego rodzaju „instynktu samozachowawczego” zebranego doświadczenia. Instynktu wymierzonego w podważanie zebranego doświadczenia poprzez prostą interpolację: „jeśli tego nie wie, to jak można być pewnym że wie coś o…” prowadzącą to podważania wiedzy płynącej z doświadczenia na rzecz nieskrępowanej pomysłowości młodego pokolenia.
Wiedza tajemna, stanowiąca zasłonę dymną dla niewiedzy nie mogła podlegać dyskusji czy podważeniu. Tego kto próbował musiała spotkać kara – bo podważanie wiedzy starszych mierzyło w zasadność reguł wypracowanych na drodze ewolucji, a więc umożliwiającej przetrwanie.
I to dlatego do dziś tak reagujemy gdy ktoś podważa prawdy naszej wiary. Nie ważne w co wierzymy. Może to być wiadra w szkodliwość szczepionek, moc kryształów, zbawienie duszy, komunizm czy wielki wybuch. Będziemy bronić naszej wiedzy powołując się na różnego rodzaju „dowody” i opinie ekspertów, którzy zostaną od razu podzieleni na „swoich” – czyli mających takie same poglądy, i „obcych” – czyli twierdzących coś innego. Zwróćmy uwagę, że taka separacja pozwala na wykształcenie się określonych „gatunków” jeśli chodzi o poglądy i ich sprawdzenie przez stary dobry dobór naturalny w zmieniającym się środowisku społecznym. Szczególnie istotną rolę pełnią tu religie których teorie tłumaczą szerokie spektrum zjawisk zarówno ze świata fizycznego, jak i społecznego czy duchowego niosąc wiedzę, spokój i pocieszenie w trudnych chwilach życia.
Wygląda więc na to, że fundamentalizm poglądowo –religijny jest jednym z mechanizmów ewolucji.
Niech więc lepszy wygra.