Myźń

Umysł kobiety i mężczyzny pracuje inaczej. Zamiast jednak zastanawiać się który jest lepszy – zastanówmy się – jak doskonale się uzupełniają

Jakiś czas temu słuchałem jak moja zona rozmawia z koleżanką przez telefon. Przysłuchując się pogoni myśli, częstych zmian tematów, porzucanych w połowie konwersacji by przeskoczyć na inny który właśnie przyszedł do głowy i mieszania rzeczy istotnych z zupełnie nieistotnymi, z przerażeniem skonstatowałem, że tak rozmawia kobieta wykształcona i (jak miałem okazję wielokrotnie się przekonać) bardzo inteligentna. Nie był to zresztą jedyny przykład takiego sposobu rozmowy. Często przechodząc obok rozmawiających kobiet słyszałem strzępy podobnych konwersacji.

Takie marnowanie sił na wymianę kompletnie nieistotnych informacji nie mogło być przypadkowe, zwłaszcza jeśli zwróci się uwagę na powszechność takich rozmów. Co ciekawe, bariery związane z wykształceniem czy inteligencją zdają się w tego typu interakcjach zupełnie nieistotne. Jako osoba która na co dzień zajmuje się teorią i praktyką obróbki informacji, zacząłem się zastanawiać – czemu to może służyć. I dopóki analizujemy rozmowę dwóch koleżanek jako coś oderwanego, nie ma ona w zasadzie sensu, ale to co może naprowadzić nas na ciekawy trop, to częste cytowanie innych źródeł informacji: Co która powiedziała, i co rozmówczyni o tym sądzi. Oczyma wyobraźni zobaczyłem, jak przyjaciółka zony odkłada słuchawkę i po jakimś czasie, dzwoni do innej koleżanki, by przekazać część z właśnie usłyszanych wieści uzupełnionych o własne doświadczenia czy sądy. Ta dzwoni do kolejnej, i kolejnej, i informacje wraz z towarzyszącym im opiniami przemierzają sieć znajomych, znajomych-znajomych, znajomych-znajomych-znajomych itd.

Osoby zajmujące się tematyką AI doskonale znają taki model – to sieć neuronowa, złożona tym razem nie z komórek reagujących na bodźce o różnym natężeniu – ale operująca od razu na skomplikowanych informacjach i stosująca wielowymiarowy system wartościowania w miejsce typowych dla sieci neuronowych progów pobudzeń. Sieć ta jest tym bardziej złożona, że sieci ta która przez cały czas ulega samoprzebudowie związanej z pojawianiem się i wygasaniem znajomości.

W tym świetle typowy dla mężczyzn, liniowy proces myślenia musi się wydać prymitywny. Proces w którym informacje są zbierane i przetwarzane przez pojedynczą osobę która tak długo kombinuje aż nie dojdzie do wniosków które uważa za interesujące. Wniosków często wynikających z zaniedbania istotnych informacji które nie miały szansy dotrzeć na czas, ale często też wniosków zupełnie nowych stanowiących. Mamy to do czynienia z procesem z jednej strony analitycznym w którym informacje bazowe są przeszukiwane w celu znalezienia pewnych abstrakcyjnych wzorców, jak i syntetyczny przy formułowaniu wniosków końcowych. Procesem którego wynikiem jest prosty model pozwalający na poszerzenie rozumienia otaczającego świata. Ale i tu, wyniki pracy, mimo, że łatwe do przypisania do konkretnego odkrywcy-filozofa, bazują na odkryciach i wnioskach wcześniejszych. Pamiętają czytelnicy prawa dynamiki Newtona? A czy ktoś wie w jak prosty sposób wynikają z praw Keplera zapisanych w stworzonym przez Leibniza rachunku różniczkowym?

Dlaczego więc to mężczyźni odkryli większość praw rządzących naturą? Może dlatego że w przypadku liniowego procesu myślenia, łatwo wskazać kto doprowadził do tego czy innego wniosku. W przypadku odkryć znacznie bardziej istotnych – na przykład dotyczących jadalności pewnych owoców i ich skutków ubocznych, przetwarzanie sieciowe, radzi sobie znacznie lepiej. Wszystko to co wymaga masowych testów, wygodniej obrabiać przez sieć, posługującą się informacją rozproszoną i rozproszoną pamięcią, w której wiele zdarzeń może być wartościowanych i porównywanych jednocześnie. Nie ma tu konieczności wykonywania wielu prób w laboratoryjnych warunkach. Wystarczy samo życie dostarczające tysięcy podobnych zdarzeń. Potrzebny jest tylko superumysł – sieć typu nexus – by sobie z nią poradzić.

Taka sieć ograniczona jest tylko informacjami które do niej trafiają i które nie powinny, jak mi się zdaje, dotyczyć zbyt wysokiego poziomu abstrakcji. Do tego świetnie sprawdza się proces myślenia liniowego pozwalającego uzyskać uproszczone modele, które potem z właściwym męskim samozadowoleniem, autor stosuje do niemal wszystkiego co się da, a często – to tego do czego się nie da. I tu mogą pojawić się nowe ciekawe jakości.

Pisałem to o kobiecym-sieciowym sposobie przetwarzania informacji i i myśleniu liniowym typowym dla mężczyzn. Rzeczywistość nie jest jednaj czarno-biała i oba te sposoby działania występują u obu płci, choć można zauważyć wyraźną dominacje statystyczną.

Po takim wprowadzeniu w temat można by zapytać: który ze przedstawionych tu sposobów jest lepszy? A może warto zadać sobie pytanie – jak wspaniale te dwa podejścia potrafią się uzupełniać. A raczej potrafiłyby, gdybyśmy zapomnieli o codziennym zacietrzewieniu i udowadnianiu wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy.

Wrocław 20-10-2008