Historia 
 
Pierwsza wyprawa krzyżowa
Got
„Lud […] rasy nieznanej, zupełnie obcej Bodu […], zajął ziemię chrześcijan, doświadczając ich mieczem, rabieżą i ogniem. Ludzie ci zniszczyli ołtarze i skalali je swoim obrzydliwym obyczajem. Wyrzynali chrześcijan, a ich krwią mazali ołtarze albo napełniali nią chrzcielnice. […] Tym, którym śmierć postanowili zgotować w męczarniach, rozpruwali brzuchy […].

Któż więc ma nieść pomstę, kto ratunek, jeśli nie wy, których ponad wszystkie narody obdarzył Bóg chwałą oręża […]?”

Tworzenie się idei krucjaty

W 1095 roku, ówczesny papież, Urban II wyruszył z pielgrzymką do rodzinnej Francji, gdzie na błoniach południowofrancuskiego miasta Clermont wygłosił elektryzującą mowę do zgromadzonych nań tłumów.

„Lud […] rasy nieznanej, zupełnie obcej Bodu […], zajął ziemię chrześcijan, doświadczając ich mieczem, rabieżą i ogniem. Ludzie ci zniszczyli ołtarze i skalali je swoim obrzydliwym obyczajem. Wyrzynali chrześcijan, a ich krwią mazali ołtarze albo napełniali nią chrzcielnice. […] Tym, którym śmierć postanowili zgotować w męczarniach, rozpruwali brzuchy […].

Któż więc ma nieść pomstę, kto ratunek, jeśli nie wy, których ponad wszystkie narody obdarzył Bóg chwałą oręża […]?”

Te przerażające opisy, wyobrażenia i przekonywujące nawoływania duchownego zapoczątkowały pierwszą krucjatę.

Idea uświęconej wojny bynajmniej nie była w tamtym okresie czymś nowym. Problem, jakiemu miała zaradzić pierwsza krucjata, majaczył na politycznym horyzoncie od dziesięcioleci, nie wywołując zbytniego zainteresowania. Wezwanie Urbana II było więc bardziej podjęciem inicjatywy, a nie reakcją, same przedsięwzięcie miało przede wszystkim służyć potrzebom papieża.

Pomysł zbrojnej walki w imię Boga powstał już za pontyfikatu Grzegorza VII. Ambitny papież bezkompromisowo dążył do swojej wizji władzy papieskiej, lecz by ziścić plany, musiał najpierw stworzyć zbrojne ramię Kościoła. W tym celu podjął próbę zreinterpretowania chrześcijańskiej tradycji duchowej walki wydanej grzechowi, opisywanej jako „Chrystusowa wojna”, tak by służyła jego sprawie. Ogłosił, że osoby świeckie również są „obrońcami Chrystusa”, tyle że na nich spoczywa powinność fizycznej obrony Kościoła. Usilnie lansował też przekonanie, iż tego typu służba wojskowa może przynieść duchową nagrodę. Wezwania do broni pod przewodnictwem papieża, w przypadku Grzegorza jak i jego poprzedników, miały jednak ograniczony odzew. Autorytet głowy Kościoła był jeszcze zbyt mały by poderwać tłumy.

Mimo to Urban poszedł za ich przykładem: tym, którzy staną w obronie braci ze Wschodu i odzyskają Jerozolimę, obiecał odpuszczenie grzechów. Poszedł jednak o krok dalej – dopracowawszy ideologiczne założenia uświęconej przemocy, stworzył model świętej wojny, który po raz pierwszy odpowiadał potrzebom i oczekiwaniom średniowiecznej Europy.

O sukcesie clermonckiego orędzia zadecydował też cel „pielgrzymki”, do której wzywał Urban. Teraz cała agresja łacinników, ujawniająca się pod postacią wojen między księstwami, została skierowana poza Europę.

Tło polityczne

Największym problemem XI Europy bynajmniej nie były najazdy muzułmanów. Po upadku Cesarstwa zachodniorzymskiego, na starym kontynencie zapanowało bezprawie a jedyną funkcjonującą instytucją pozostał Kościół. Od tego momentu rozpoczął się wyścig pomiędzy papieżem a władcami świeckimi o dominację nad Europą łacińską.

Podboje Karola Wielkiego pozwoliły jemu i jego następcom zacząć poważnie myśleć o wskrzeszeniu idei cesarstwa, jednak dopiero w 962 roku doszło do „skutecznej koronacji”. Ówczesny papież, Jan XII, zagrożony przez lokalnych przeciwników, zwrócił się o pomoc do króla Franków Wschodnich - Ottona I -, który korzystając z sytuacji, wyruszył do Rzymu. Tam został mu nadany tytuł cesarza rzymskiego.

Otton zobowiązał się do opieki nad papiestwem, w zamian otrzymał prawo zatwierdzania kandydatów na papieży. Wizja cesarskiego prymatu nieraz pojawiła się w polityce europejskich monarchów, jednak jej realizacja nie była łatwa, bo oto na drodze cesarzy stanęło papiestwo.

Każda ze stron miała własną wizję władzy, oczywiście pod swoim przewodnictwem: cesarze dążyli do wzmocnienia swojego autorytetu wśród europejskich monarchów i starali się kontrolować Rzym – kiedy mogli określali swoją szczególną pozycję w łacińskim świecie a na oporne papiestwo próbowano siłą sobie podporządkować. Rzym natomiast usilnie dążył do reformy i militaryzacji, aby uniezależnić się od władzy świeckiej oraz stać się znaczącą siłą. Jednym z antycesarkich działań było podburzanie państw podległych cesarzowi głosząc, iż są lennikami Chrystusa i papieżowi, głowie Kościoła z woli Boga, winni są większe posłuszeństwo.

Rozpoczęcie pierwszej krucjaty było również swego rodzaju manifestacją papieskiej siły.

Uświęcona wojna

Idea uświęconej przemocy, jak już wspominałam, nie była w czasach Urbana czymś nowym. Nie jeden raz już jego poprzednicy próbowali namówić Zachodnich chrześcijan do wspólnego boju w imię Boga. Trzeba wziąć jednak pod uwagę istotny fakt: przesiąknięte do szpiku kości chrześcijańskimi doktrynami, średniowieczne społeczeństwo niechętnie chwytało za broń, przeraźliwie bojąc się popełnienia grzechu (aż chciało by się powiedzieć: jedynym wyjątkiem byli cesarze… ). Łacinnicy byli niemal obsesyjnie skoncentrowani na wierze i niemal każdy element codziennej egzystencji podporządkowany był jej przykazaniom. W czasach Urbana wiara dominowała nad codziennym życiem, którego sensem było nieustanne zmaganie się z grzechem.

Papież przyjął zatem nieco inną formę rządów. Stopniowo odbudowywał nadszarpany autorytet głowy Kościoła, używał częściej siły perswazji i szedł na kompromisy. Dobrze wiedział, że bez siły militarnej i poparcia, stanowczość nic mu nie da, a tylko jeszcze bardziej pogrąży jego stanowisko. Z czasem ta polityka zaczęła dawać efekty, przekonując do reform tych, których nie zmusiła stanowczość Grzegorza VII.

Przeobrażenie rozlewu krwi w świątobliwy czyn wymagało do papieża pogodzenia nauki chrześcijańskiej z bezwzględnym charakterem średniowiecznej bitwy. Papież przedstawiał krucjatę jako odmienny rodzaj wojny, bardzo daleki od powszechnych na Zachodzie „brudnych” walk między chrześcijanami. Podejście to miało źródło w Augustynowej zasadzie mówiącej, że wojnę sprawiedliwą należy toczyć powściągliwie i z umiarem. Urban uważał, że „normalna” przemoc jest zarówno bezprawna, jak i demoralizująca, że jedynie wojna toczona pod określonymi warunkami może być prawnie dopuszczalna albo święta. Uświęcenie wojaczki, w której połączono dwie pozornie niedające się pogodzić idee – przemocy i miłosierdzia – jest uważana za charakterystyczną cechę pierwszej wyprawy krzyżowej.

Pierwsza krucjata

Warto najpierw wspomnieć, że pierwsza krucjata była punktem zwrotnym w stosunkach między islamem a Zachodem. Nie była to pierwsza wojna między chrześcijanami a muzułmanami, lecz to w jej wyniku te dwie wielkie religie nabrały do siebie głęboko zakorzenionej urazy i trwałej wrogości. Między XI w XIII wiekiem katolicka Europa i islam ze ścierających się sporadycznie przeciwników przedzierzgnęli się w zaprzysięgłych i nieprzejednanych wrogów, a bolesne wstrząsy tamtego potężnego „trzęsienia ziemi” odczuwane są do dziś.

Wyjaśnienie terminu „krucjata”

Ściślej mówiąc, pierwszą krucjatę winno się trafniej nazywać pierwszą wyprawą krzyżową. Krucjaty to określenie wszystkich wypraw zbrojnych, prowadzonych w średniowieczu, podejmowanych przez państwo i rycerstwo głównie katolickiej Europy. Nie wszystkie bowiem krucjaty były prowadzone do Ziemi Świętej i skierowane przeciwko muzułmanom. Bywało, że papież wyzwał do zbrojnej walki przeciwko poganom, innym chrześcijanom a nawet cesarzom. Wyprawy krzyżowe, trwające od XI do XIII wieku, były organizowane w celu odbicia i obrony miejsc związanych z religią chrześcijańską w Palestynie.

W dalszej części referatu będę używać tego drugiego terminu.

Motywy kierujące krzyżowcami

Zwykło się sądzić, iż główną motywacją łacinników podejmujących wyzwanie wyprawy, była zachłanność – chęć zagarnięcia Wschodnich bogactw i ziem. Nie jest to prawdą, albowiem takim osób w porównaniu z liczbą wszystkich krzyżowców, była jedynie garstka. W rzeczywistości większość […] kierowała się złożonymi „pobudkami”: wielu musiało pewnie liczyć, że zbożna pielgrzymka przyniesie im osobiste korzyści. […] Obecnie jednak wiadomo, że zachłanność nie mogła być dominującą przyczyną podjęcia przez tylu ludzi trudu wyprawy. Oszałamiające koszta wydane na odprawę krzyżowca mocno wyszczuplały finanse jego rodziny, nieraz nawet stawiając ją na skraju ubóstwa. Co więcej, perspektywa tak odległej podróży wielu napełniała paraliżującym strachem.

Drugim, często powtarzanym motywem, którym rzekomo kierowali się łacińscy rycerze, możnowładcy i biedota (ona de facto też brała udział w wyprawie), było przeludnienie Europy i brak ziemi. Być może, jednak moim zdaniem większe piętno odcisnęły tu wyniszczające wojny domowe i pogarszając się warunki życia (na zachodzie Europy, pod koniec XI wieku) w wyniku suszy, szerzącego się głodu i chorób. Kiedy to zaczęto nawoływać do krucjaty, przez Francję przetoczyły się masowe, śmiertelne zatrucia. Łacinnicy mieli już dość zaraz i niedostatku - według tej teorii, wobec takich nieszczęść łaciński Zachód z zachwytem i entuzjazmem przyjął wezwanie […].

Na pewno, w pewnym stopniu, wymienione wcześniej argumenty przyczyniły się do decyzji krzyżowców, jednak gdyby nie pobożność łacińskiego społeczeństwa, pierwsza wyprawa krzyżowa nie doszła by do skutku, nie mówiąc już o osiągnięciu swojego celu – odbiciu Jerozolimy. Nawet jeśli krzyżowcy mieli pewne oczekiwania co do korzyści płynących z krucjaty, to główną siłą, pchającą ich ku Ziemi Świętej, była wielka wiara w niezwykłość podejmowanej pokuty.

[Wygłaszając swoją mowę w Clermont] Urban II liczył na to, że wizja zniewolonej Jerozolimy będzie tak bolesna, że wywoła natychmiastową reakcję, toteż nawoływał zgromadzonych, by „wzruszyli się szczególnie [losem] Świętego Grobu Zbawiciela, znajdującym się w rękach nieczystego ludu”. Jerozolima ma wyjątkowe znaczenie dla trzech największych religii świata – jest trzecim najważniejszym miastem islamu oraz centrum chrześcijaństwa i judaizmu. Pod koniec XI wieku powszechne na łacińskim Zachodzie było wyobrażenie tego miasta i jego okolic jako namacalnych relikwii życia Chrystusa. Urban doskonale zdawał sobie sprawę z nieodpartego czaru [Jeruzalem], toteż w swoim orędziu silnię uderzył w tę strunę.

Popularnością cieszyło się [też] przekonanie, że przepowiadany w Biblii dzień, kiedy to cała ludzkość zostanie osądzona […] nastąpi dopiero wówczas, gdy [miasto] znów znajdzie się w rękach chrześcijan. Niektórzy uważali więc, że krucjata pozwoli spełnić się chrześcijańskiemu przeznaczeniu.

Ku Jerozolimie

Po dopracowaniu modelu uświęconej wojny, Urban staną przed zadaniem znalezienia pretekstu do użycia siły łacińskiego rycerstwa. Idealnie wpasował się tu apel cesarza bizantyjskiego, Aleksego I Komnena, o militarne wsparcie w walce z Turkami Seldżuckimi, napadającymi terytoria Bizancjum. Pod pretekstem pomocy, w 1096 roku, rzesze ludzi ruszyło w stronę Konstantynopola.

Krzyżowcy przeprawili się przez Europę i Bałkany, a po dotarciu do stolicy Wschodniego cesarstwa w 1096 roku i dotrzymaniu słowa danemu cesarzowi Bizancjum, wszystkie hufce z Francji, Italii, Rzeszy i Hiszpanii połączyły się. Na wiosnę 1097 roku wyprawa została przeprawiona statkami na azjatycki brzeg. Podczas przemarszu przez Azję Mniejszą i Palestynę, łacińskie wojska zdobyły ważniejsze, pod względem strategicznym, miasta, w tym Antiochię (oblężenie trwało od października 1097 do czerwca 1098 roku). Mimo sukcesów istniało ciągłe niebezpieczeństwo silnego, niespodziewanego ataku wrogów, mogące ostatecznie położyć kres wyprawie. Trzeba dodać, że szeregi łacinników mocno przerzedziły się podczas zdobywania Antiochii i tylko część rycerzy dotarła pod mury Jeruzalem. 16 maja 1099 roku, po nieudanym oblężeniu dość mało znaczącego miasta - Arki - i długich miesiącach zwłoki, krzyżowcy ruszyli na Jerozolimę, narzucając sobie bardzo ostre tępo. 6 czerwca dotarli do Qubeiby, miejscowości oddalonej o zaledwie szesnaście kilometrów od Świętego Miasta. […] Wielu krzyżowców, nie mogąc się już doczekać, wyruszyło w środku nocy z Qubeiby pod mury [Jeruzalem]. Ich niezwykła wędrówka [wreszcie] dobiegła końca.

„Krzyżowcy podeszli pod miasto w dniach 7 - 8 czerwca i podzielili się na trzy główne grupy. [Mimo dobrej strategii] siły Krzyżowców były jednak zbyt małe, by skutecznie zaatakować i w następnych dniach obrońcy wielokrotnie wychodzili poza obręb murów, atakując oblegających. Już podczas drogi do Jerozolimy Krzyżowcy mieli poważne braki w zaopatrzeniu. Pod miastem cierpieli głód i pragnienie. Mieszkańcy zasypali pobliskie studnie, a najbliższe źródła wody znajdowały się o sześć kilometrów od obozów łacińskiej armii. Woda tak jak i jedzenie dochodziły do nich zepsute. […]

Do pierwszych znaczących walk doszło 11 czerwca. Część wojsk chrześcijańskich, spośród sił prowansalskich, pod wodzą Rajmunda Pileta samowolnie zaatakowało oddział 200 jeźdźców arabskich, zwyciężając i zdobywając 30 koni. 13 czerwca doszło do pierwszego szturmu na miasto. 10 dnia oblężenia do obozu dotarli posłańcy od zakotwiczonych w Jaffie genueńskiej floty z zaopatrzeniem. Wysłano wtedy ponad 100-osobowy oddział do ochrony portu. Część tych sił została wybita w drodze przez liczący 700 jeźdźców oddział fatymidzki, który z kolei został pobity przez Rajmunda Pileta, dowodzącego głównymi siłami wysłanymi do portu. Wobec otoczenia portu przez flotę Fatymidów statki zostały porzucone, a załogi przyłączyły się do Krzyżowców i wraz z całym uratowanym ładunkiem udały się pod Jerozolimę. Było wśród nich wielu rzemieślników i wodzowie wyprawy postanowili wykorzystać ich do zbudowania większej ilości machin oblężniczych. Podczas całego oblężenia Krzyżowcy starali się złamać morale obrońców poprzez pokazowe akty okrucieństwa. Były to m.in. przeprowadzane pod murami egzekucje znaczących jeńców, czy też wrzucanie jeńców muzułmańskich do miasta przy pomocy katapult. Obrońcy odpowiadali na to profanowaniem krzyży i prześladowaniami pozostałych w mieście nielicznych chrześcijan.„

Zdobycie Jerozolimy 15 lipca 1099 roku należy do najniezwyklejszych i najbardziej przerażających wydarzeń średniowiecza. Przez trzy lata, dzięki sile swojego oręża i wiary, łacinnicy przemierzali Europę i Bliski Wschód. W chwili tak długo oczekiwanego zwycięstwa, kiedy zbożne ambicje krzyżowców wreszcie się ziściły, dopuścili się jednak w tym mieście takich potworności, że przyćmiły one wszelkie okrucieństwa, jakie popełnili wcześniej.

„Po upadku Jerozolimy i jej baszt można było ujrzeć wspaniałe dzieła. Niektórzy poganie byli litościwie ścinani, inni, przeszyci strzałami, spadali z wież, a jeszcze inni, przez czas długi poddawani torturom, ginęli w płomieniach. […] Pod domach i na ulicach leżały stosy głów, rąk i stóp, a […] rycerze biegali tam i z powrotem, stąpając po trupach.”

„Po zwycięstwie nastąpiła rzeź obrońców i mieszkańców miasta. Z żołnierzy ocaleli jedynie ci, którzy poddali się Rajmundowi z Tuluzy. Zabito także 40 tysięcy zwykłych mieszkańców, muzułmanów i Żydów. W niecały miesiąc po bitwie, 12 sierpnia, Krzyżowcy pokonali idącą na pomoc Jerozolimie armię fatymidzką pod Askalonem, co ostatecznie przesądziło o zwycięstwie I Wyprawy Krzyżowej.”

I co dalej?

Tak jak uczestników każdej kampanii, także biorących udział w pierwszej krucjacie odmieniło to, co przeżyli. Jedni okryli się chwałą, inni złą sławą, kilku zyskało władzę i wpływy, lecz tysiące popadło w nędzę. Wielu sądziło, że przeżyło cud, i umocniło się w wierze. Pewna część krzyżowców powróciła potem do Europy, część pozostała w Jerozolimie. Wieści o zwycięstwie błyskawicznie dotarły do łacińskiego świata. Jednakże człowiek, który doprowadził do krucjaty, nigdy nie poznał jej wyniku – papież Urban II zmarł w Rzymie 29 lipca 1099 roku, zaledwie dwa tygodnie po zdobyciu Świętego Miasta […].

Łącznie odbyło się 7 wypraw krzyżowych, lecz żadna z nich, prócz pierwszej, nie dała oczekiwanych rezultatów. Co więcej, każde następne wezwanie do broni miało coraz mniejszy odzew i coraz częściej było kierowane przeciwko innym religiom. Z walki cesarsko-papieskiej żadna ze stron nie wyszła zwycięsko. Europa łacińska, zamiast zjednoczenia, uległa jeszcze większemu „rozdrobnieniu”. Cesarze i papierze, zajęci swoim sporem, nawet w obliczu inwazji mongolskiej (1241 r.) nie zrobili nic by pomóc zaatakowanym krajom. Czego łatwo jest się domyślić, nie zdołali też zapowiedz ostatecznej utracie Jerozolimy i Ziemi Świętej.

Mimo wszystko łaciński świat wysnuł wnioski z tej lekcji: na polu bitwy zdało egzamin wspólne dowodzenie wyprawą. Rada książęca zdołała przeprowadzić armię przez niezliczone trudności, a wobec zagrożenia pod Antiochią potrafiła zdać się na woskowy geniusz Boemunda z Tarentu. W związku z podzieleniem Europy zaczęły powstawać suwerenne monarchie narodowe dające początek przyszłym państwom.

Pierwsza wyprawa krzyżowa istotnie była skutkiem politycznej wojny łacińskiej Europy, niemniej jednak zakończyła by się ona porażką, gdyby nie silna wiara krzyżowców w przychylność Boga i pokutny charakter wyprawy.

Bibliografia

Fragmenty książki „Pierwsza Krucjata, nowe spojrzenie” Thomasa Asbridge’a

„Historia I” podręcznik dla klasy pieszej liceów i techników, Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe

www.wikipedia.pl

 
Opinie
 
Facebook
 
  
44018 wyświetleń

numer 5/2012
2012-05-01


nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net