Felieton 
 
Przyszłość zaczyna się w szkole
Melin
Najistotniejszą rolą szkoły – jest wyrównywać szanse. To tu możemy zdobyć w zasadzie dowolne wykształcenie, zdobywać wiedzę jaką potrzebujemy by realizować swoje pasje, a także tą, która jest potrzebna byśmy mogli funkcjonować w otaczającym nas społeczeństwie. Jaka więc jest, a właściwie – jaka ma być – w myśl obecnie nam panujących reform i jakie przyszłe społeczeństwo – tworzy.

„Dzieci – przyszłością narodu” – głosiło jedno z haseł które pojawiały się tu i ówdzie na plakatach, jakieś 40-60 lat temu. Hasła te, zilustrowane obrazami ludu pracującego miast wsi i osad (koniecznie przy pracy), miały za zadanie budzić świadomość klasową w dobrym nastroju, by człowiek socjalistyczny był przy okazji szczęśliwy. To proste hasło, jest stanowczo za rzadko rozważane, może z tego powodu – że jest oczywiście prawdziwe. Tu nie ma miejsca na dyskusje. Starsze pokolenie w końcu odda świat w młodsze ręce. Ręce które już od jakiegoś czasu ten świat kształtują.

I ten kształtowany świat zmienia się bardzo szybko, i to co było jeszcze 50 lat temu w sferze technicznego science-fiction, dziś jest naszym udziałem lub spełni się w ciągu najbliższych dwudziestu lat. Czeka nas nie tylko robotyzacja w niemal każdej dziedzinie produkcji, ale także przekazanie wnioskowania i projektowania w ręce maszyn działających w oparciu o AI – sztuczną inteligencję. A jeśli maszyny będą się zajmowały produkcją, jaka będzie rola człowieka? Naiwnością byłoby sądzić, że większości nie będzie stać na produkowane dobra, bo nie będą mieli pracy. Do tego nie dojdzie, bo produkcja masowa stałaby się nieopłacalna i produkcja wróciłaby w ręce ludzi, przynajmniej do kolejnej rewolucji lub ustalenia się swoistej równowagi. Ale futuryści przewidzieli dla nas zupełnie inną rolę. Mamy być elementem kreatywnym. Bo o ile maszynę możemy nauczyć wnioskować aż do poziomu uznanego u ludzi za intuicję – to nie potrafią niczego tworzyć. A nie mogą – bo nie mają emocji. Bo jak inteligencja widzi emocje? Jako korelacje z doznaniami uznanymi za przykre lub przyjemne? Korelacje przypadkowe czy wynikające z jakiegoś ukrytego wnioskowania? Do odpowiedzi na te pytania powołana prawdopodobnie nowa nauka – psychologia kwantowa, jednak i ta w końcu zacznie próbować zrozumieć ludzi.

W międzyczasie, to my mamy być kreatywni.

My: młodzi.

Czy ma w tym nam pomóc szkoła? Cóż – mogłoby się przydać, bo nie każdy może liczyć na taki sam start. Już choćby wybór zabawek – wpływa na rozwijanie się lub tłumienie zainteresowań. Start w ogromnej mierze zawdzięczamy rodzinie – i to zarówno „in plus” jak i „in minus”. I te różnice ma wyrównać szkoła. W miarę dostępnego budżetu i w miarę potrzeb. Choć właściwie powinienem powiedzieć – w miarę możliwości. Bo trzeba realizować program – zbiór wiadomości i umiejętności które pozwolą być dobrym obywatelem. Oczywiście dobrym – w stosunku do państwa. Dlatego jednym z celów szkoły – jest wychowanie w duchu patriotyzmu, by przyszły obywatel nie przedkładał za bardzo własnego interesu nad dobro państwa. A o tym, że jest to dobro – możemy się przekonać na lekcjach na których świetność naszego kraju i narodu jest oglądana z każdej możliwej strony – na lekcjach WOS-u, plastyki, muzyki i języka polskiego. Nawet na chemii i fizyce wspomina się przy każdej możliwej okazji polskich naukowców przedstawianych jak celebrytów. Naukowców przepełnionych duchem patriotyzmu i niosących przez wieki Światło Polskości.

Nawet na lekcjach religii podkreśla się wątek patriotyczny, zupełnie jakby Jezus był katolikiem, a może nawet Prawdziwym Polakiem. Co ciekawe, wielu z tych którzy chcą go koronować na króla Polski, twierdzą, że tępią tych, którzy chcą by rządzili nimi przedstawiciele narodu wybranego. I co ciekawe – nie widzą w tym sprzeczności. Takie Zen. A może tylko dialektyka.

Od Polskości uchroniła się chyba tylko matematyka, może dlatego, że wielcy matematycy zajmowali są tą jej częścią o której lepiej nie wspominać w szkole, bo ile prezentowane treści z biologii i fizyki sięgają nawet XIX wieku, to zakresie matematyki szkoła oferuje co najwyżej – starożytną Grecję, a wtedy o Polakach raczej nikt nie słyszał.

Ja tego nie rozumiem i widzę tu równanie szans – ale jest to równanie „w dół”. Bo czy któryś ze szkolnych przedmiotów uczy kreatywności?

A jak jej uczyć? A może raczej – jak ją zmierzyć? Bo jeśli nie potrafimy ocenić czy ktoś stał się bardziej kreatywny – to jak ocenić metodę rozwijania kreatywności. Czy w konkretnej dziedzinie kreatywności można się specjalizować?

Na te pytania, badania w dziedzinie edukacji dawno udzieliły odpowiedzi i od lat trwają eksperymenty przygotowujące wybrane grupy uczniów, lub wszystkich – w wybranym zakresie. Grupy kształcone metodą projektową – w której to uczniowie sami szukają rozwiązań postawionym przed nimi problemów.

Tymczasem u nas, kolejne reformy idą raczej w kierunku kasowania wszystkiego co jest trudne – a co ma związek z samodzielnym myśleniem. Zamiast tego mamy odczuwać (dumę) i wierzyć (w słowa). Bo tak wygląda obywatel idealny.

Tylko, że kreatywni jesteśmy tak czy inaczej. I jeśli nad kreatywności tej rozwojem nie będziemy czuwać, to może być to kreatywność szkodliwa. Kreatywność myśląca krótkimi hasłami: kreatywność fanatyka.

Czy o to chodzi, czy to dostajemy, niejako „w promocji”

A może po prostu chodzi o to, by się narodowe stado zanadto nie rozlazło i skutecznie się mnożyło.

Można mieć tylko nadzieję, że za tym wszystkim kryje się jakiś głębszy zamysł; jakaś myśl światła w stylu: „Najpierw masa, potem rzeźba”

 
Opinie
 
Facebook
 
  
143530 wyświetleń

numer 11-12/2017
2017-12-10

Od redakcji
Aktualności
Fizyka
Historia
Kącik poezji
Literatura
Matematyka
Polityka
Psychologia
Rozmaitości
Teorie spiskowe
Zrób to sam

nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net