Dydaktyka 
 
Błogosławieni którzy uwierzyli
WGan
U podstaw naszej kultury leży słowo, czy to intencjonalnie, czy też z powodu błędów w tłumaczeniu – „Na początku było słowo”. Dalej już jest różnie: gdzie to słowo było, kto je wypowiedział, czy jeszcze trwa i czy nie chodziło przypadkiem o informację która zaistniała jako niezwykle złożony ciąg nieprawdopodobieństw, a od której pochodzi materia i energia. Wszystko to jest kwestią wiary. Istotne jest to, że nośnikiem tej wiary jest słowo.

„Nie będziesz przedstawiał wizerunków niczego co jest, ani na ziemi ani w niebie.” – to przykazanie, w dobie powszechnych przekazów wizualnych i całą bogatą dziedziną sztuk pięknych –jawi się nam raczej jak żart. Bo jakże to? Nie można niczego przedstawiać? Tylko wzory geometryczne? No w zasadzie – tych także nie – bo są one obrazami pewnego uniwersalnego porządku jakim rządzi się świat – a więc są obrazem tego co w niebie. To przykazanie bardziej pasuje jakie się daje dziecku które zobaczyło za dużo. Nikomu o tym nie mów ale i nie dawaj znać w inny sposób (na przykład rysując). Dlaczego więc istnieje? Czy nie dlatego byśmy nie odwracali wzroku od tego co nas otacza? A może jest to przestroga – byśmy nie tworzyli schematów które zasłonią nam to co prawdziwe.

I nie odwrócą uwagi od słowa. A właściwie od słów które uważamy za kanon wiedzy – słowa które utrwalone w naszej pamięci, są powtarzane by nieść wiedzę, i by wiedzę tą weryfikować.

Kanon praw jawi się nam tu w postaci wiedzy której nie trzeba nabywać indywidualnie. To może być nawet dość niebezpieczne – jeśli choćby rozważymy problem niebezpiecznych zachowań czy trujących roślin. Oczywiście muszą istnieć mechanizmy ochrony takiej pamięci. W przypadku kodeksów – są to odpowiednie służby odpowiedzialne za ich przestrzeganie. Jest to jednak rozwiązanie mało skuteczne i drogie. Znacznie lepiej jeśli prawo to będzie strzeżone przez jakiegoś boga, który będzie karał w sposób okrutny ale nie podlegający weryfikacji – na przykład po śmierci. Jeśli jeszcze dodamy odpowiedzialność zbiorową a do listy grzechów dodamy grzech zaniechania – mamy system w którym każdy hoduję w sobie całkiem skutecznego milicjanta, pilnującego nie tylko jego, ale i najbliższego otoczenia.

Słowa mają znaczenie. Słowa można przekazać przy pomocy opowieści ale i przy użyciu pisma. Słowa którymi każdy się posługuje, a więc każdy może być nośnikiem pamięci dla historii przekazując opowieść. Słowa mają moc, przemawiając do nad przez wieki, oddzielając to co jest ważne i co ma znaczenie od tego czego nie warto powtarzać.

Czy dlatego że słowa powtarzać jest łatwo, że to najprostszy sposób przekazu myśli? A może dlatego, że gdy ten sposób na przekazywanie pamięci zaczął funkcjonować, żadne formy zapisu nie były jeszcze znane i w naszej społecznej ewolucji ten sposób przekazu, jako działający – jest broniony na poziomie niemal biologicznym. Broniony nie tylko w swojej formie, ale także we wszystkim tym co się z przekazem tego formy wiąże.

To dlatego, że słuchanie jest istotne. Tak istotne, że od niego pochodzą takie słowa jak posłuszeństwo i posłuch. Czy to są cnoty? Na pewno są wymagane. Może już niekoniecznie, ale na pewno budzą respekt.

Jednak słowa mają znacznie mniej znaczenia niż obraz. I nie chodzi mi o to jak wartościujemy nadchodzące informacje, ale o ilość informacji jakie możemy w nich zakodować. Jednak to co jest dla nasz szczególnie istotne – to bardzo ograniczone możliwości interpretacji. W obserwacji otaczającego świata, wrażenie jest subiektywne. Związane z chwilową uwagą. W strumieniu słów jest strumień myśli poruszający się w konkretnych ramach. Duża redundancja pomaga w przekazywaniu informacji, w przypadku ograniczeń pamięci. Trudniej tu o przekłamania.

Niestety – obraz kusi, a możliwość obserwacji tego co jest zgodne z naszym tokiem myślenia – nie zmienia naszego spojrzenia na rzeczywistość, a jedynie ułatwia zagłębienie się we własnych wyobrażeniach. Czy nie na tym polega grzech wobec Przykazania? Na antyspołecznym egoizmie samozadowolenia? Czy wszyscy mamy cierpieć na konieczność samodzielnego analizowania postrzeganego świata. A może nawet gorzej – cierpieć na konieczność myślenia? Pozorny brak wyboru, owa wiara w „Słowo” – jest właśnie drogą do oświecenia? No, to już zaczyna pachnieć mistyką a nie jest moim marzeniem być przypadkowym założycielem jakiejś religii.

Wróćmy do słów, a właściwie do Słowa – kanonu wiedzy jaki każdy zna. Wspólnej bazy i punktu odniesienia dla systemu wartości spajającego grupę, szczep czy plemię. Tych słów nie musi być dużo, ale istotne jest to, że nie są to różne interpretacje tego co się właśnie dzieje – ale wspólne, i choć uproszczone – to jednak dość uniwersalne spojrzenie.

Niestety żyjemy w czasach w których dialogi są wypierane przez efekty specjalne, a przekazywane myśli, muszą się zniżać do bardzo prostych treści, by nie rozmyć się w różnych możliwościach interpretacji.

 
Opinie
 
Facebook
 
  
143549 wyświetleń

numer 11-12/2017
2017-12-10

Od redakcji
Aktualności
Fizyka
Historia
Kącik poezji
Literatura
Matematyka
Polityka
Psychologia
Rozmaitości
Teorie spiskowe
Zrób to sam

nowyOlimp.net na Twitterze

nowy Olimp - internetowe czasopismo naukowe dla młodzieży.
Kolegium redakcyjne: gaja@nowyolimp.net; hefajstos@nowyolimp.net